Westchnęłam i uśmiechnęłam
się lekko do Ismeny.
- Pewnie masz rację… -
szepnęłam. - I wiem, że Lorgan nic do mnie nie czuje ale ja do niego tak… Jeśli
to tylko zauroczenie to czemu tak… Tak… Głębokie i silne? Czemu moje serce
przyspiesza gdy go widzę? Czemu jego szlachetny łeb przyprawia mnie o dreszcze?
Dobrze niech ci tam będzie! Tylko chodźmy już stąd. - zaśmiałam się.
- Jak sobie życzysz. -
odrzekła wadera.
Ruszyłyśmy na przód.
Spacerkiem przemiszczałyśmy się wzdłuż płynącej obok rzeki. W powietrzu dało
się wyczuć coś niepokojącego, niespotykanego. Ziemia jakby drżała, przerażona
jakimś zdarzeniem. Nagle coś trzasnęło za nami. Obróciłyśmy się lecz nic nie
dostrzegłyśmy.
- Ktoś nas śledzi. -
szepnęłam.
- Daj spokój! - niemal
wykrzyknęła Ismena i z dumą ominęła mnie.
Dogoniłam ją. Wadera truła
mą głowę swoimi mądrościami i nie przeszkadzałoby mi to wcale gdyby nie fakt,
że moje czujne uszy usłyszały jakby szczęk zbroi.
- STAĆ W IMIENIU KRÓLA! -
zza gęstwiny wydobył się gruby ryk.
Samica zamilkła i nie
ukrywała zdziwienia. Poczułam jak coś splątuje mi kopyta, zakłada dziwną
tkaninę na pysk i wstrzykuje w zad truciznę. Nogi mi zwiotczały, upadłam.
Ismena? Ja? XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz