- Ten widok boli. Wiem. - usłyszałam głos za sobą.
Odwróciłam się. Nikogo nie było.
- Tak odzwierciedli się twe nieposłuszeństwo, Veno. - po chwili przede mną zjawił się znajomy mi potężny Axwell.
Milczałam. Nie zdołałam nic powiedzieć.
- Ty potrafisz temu zapobiec, prawda? - dotknął kopytem ziemi; wyleciała zielona para a w jej środku ukazał się wizerunek znajomego mi, białego pegaza Dracona. - Wy możecie zapobiec.
- Nie! - wykrzyknęłam.
~*~
Otworzyłam oczy. Moje serce biło niezmiernie szybko. Sny potrafią wpływać na samopoczucie i myślenie... Słońce właśnie wschodziło i pięknie wyglądało. Spojrzałam na liny, które mnie uwierały. Tak bardzo chcę się tego cholerstwa pozbyć!
Axwell miał swe zamiary... napewno chciał wydać Dracona za klacz ze stada Kings of the Hill. Jaką? Zdążyłam już się domyśleć...
<Phantom? Brak pomysłu... xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz