Wleciałam czym prędzej do lasu niszcząc przy tym niektóre gąszcza. Im dalej leciałam tym czułam, że dźwięk jest coraz to bliżej. Usłyszałam przeraźliwe rżenie konia oraz dziwne, mocne tupanie o ziemię. Zwolniłam tępa i cicho przemieszczałam się między gałęziami. Dostrzegłam zwalone drzewo, a następnie szamoczącą się pod jego ciężarem postać. Nie musiałam się długo zastanawiać, że to koń. Koń, który wydał mi się niezwykle znajomy. Ten kolor, skrzydła i przebiegłe oczy... to przecież Dankan! Konar drzewa przygniótł go do ziemi i nie mógł się ruszyć. Pędem zmierzyłam ku niemu niczym czarna chmara. Wzniosłam się ponad pniem, po czym z łatwością go zniszczyłam; pozostały niewielkie gałęzie oraz trociny drzewne, które poleciały na wszystkie strony. Ogier leżał umęczony i poraniony na ziemi. Zmieniłam się w konia i podeszłam do niego; spojrzał na mnie z (chyba) wdzięcznością. Dopiero teraz zobaczyłam dalej w lesie, że ku nam zmierza niejaki wielki troll.
- Uważaj! - zdążył wykrzyknąć Dankan.
Ziemia zaczęła się trząć, a potwór był coraz bliżej. Nie mogłam tak stać i się patrzeć; musiałam użyć swej mocy do czegoś innego...
Przemieniłam się w obskurusa i pędem wleciałam w trolla; upadł bezwładnie jak popada drzewo. Jednak nie na długo. Podniósł się i próbował dosięgnąć. Bezskutecznie; umykałam mu jak mały ptaszek. Był zezłoszczony.
- Odejdź od niego! Niech ciebie nie widzę na terenach stada! - ozwałam się szybko.
Zaczęłam otaczać trolla; nie miał jak wyjść. Pętla całkowicie go otoczyła. Po chwili upadł w morderczym uścisku; niczym chmara zaczęłam się przylepiać do jego ciała. Siłą mogę uznać, że wyssałam z niego życie... Po chwili trolla już nie było; niczym rozsypał się na proch, który porwał wiatr.
Wzniosłam się szybkim ruchem w powietrze, następnie upadłam na ziemię robiąc dziurę. Sama z siebie zmieniłam się w konia. Padłam umęczona...
Dankan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz