[…] Wstałam
wcześnie. Na początku nic nie wróżyło nieszczęścia. Zjadłam pyszne śniadanko,
pochlapałam się w wodzie i tak pomyślałam sobie, że pobiegam tu i ówdzie w
poszukiwaniu reszty stada. Ruszyłam w stronę Magic Forest. Gdy biegłam poczułam
pulsujący ból głowy. Przystanęłam na chwilę i zamknęłam oczy. Powinnam chyba
wrócić do domu. Puszek będzie się niepokoił. Wróciłam więc i szukałam w
szafkach mokrych liści górskiej konopi.
- Co ty robić? –
spytał Puszek.
- Mówi się „co ty
ROBISZ”. – poprawiłam go. – Szukam czegoś na bolący łeb. Czyżbyś coś tu
przestawiał?
- Emmm… A nic, nic.
W ogóle nie burczało mi dziś w nocy w brzuszek i w ogóle nie był dzisiaj w nocy
głodny.
-Ej! No i co teraz?
– usiadłam na chwilę na ziemi.
- Bardzo boli? –
spytał troskliwie. – Iść po jakieś ziółka?
- Wiesz, nie…
Łaskocze! A zioła… Nie… Chyba. – jęknęłam. – Ale zgubisz się… Nie, nie.
- Puszek się o
ciebie boi. Znać ja trasę.
Nagle zakręciło mi
się w głowie.
- Ale… Okey, idź bo
już długo tak nie wytrzymam.
Puszek co chwilę
oglądając się za mną, wybiegł z jaskini. Długo nie wracał a zbierało się na
burzę. Przestraszyłam się nie na żarty. Zignorowałam ból i wstałam. Rozłożyłam
skrzydła i skoczyłam. Nasza jaskinia znajdowała się już przy szlaku na Free
Mountain . Przez chwilę „wisiałam” w powietrzu. Gdzie szukać? Przez chwilę
latałam wokół Magic Forest ale potem zawróciłam w stronę Polany Poziomek.
Zaczął wiać wiatr.
- Cholera! Daleko
tak nie zalecę!
Przez chwilę
siłowałam się z powietrzem ale jakiś mocniejszy podmuch popchnął mnie do tyłu i
straciłam równowagę. Spadłam na ziemię.
- Aaaa… - syknęłam
i wstałam.
Polana tańczyła cha che (dla nie kumatych "cza cza] wokół mnie. Bół wzmógł się jeszcze bardziej. Przez chwilę kręciłam się w
kółko, rozpaczliwie próbując zatrzymać wirujący dookoła świat. Nagle nogi
zrobiły się takie… takie… waciane? Nie umiem tego inaczej opisać. Zachwiałam
się i upadłam.
- Ał… -
wymamrotałam nieprzytomnie. – STOP!
Ale świat nie
posłuchał. Przeciwnie! Po upadku przyspieszył. Po prawej stronie usłyszałam
szmer kopyt. Ktoś tu jest! Tylko czy wie gdzie ja jestem? Zamknęłam oczy.
- Pomocy… Pomocy… -
jęczałam przez chwilę jak opętana po czym straciłam przytomność.
< Aktywność?
Odpowiedź? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz