Spojrzałam na Marikę. Napotkałam jej wzrok. Spojrzenie pełne współczucia. Westchnęłam.
- Głupio wyszło. Nie chciałam - rzekłam cicho.
Mari delikatnie pokiwała głową. Ruszyłyśmy przez tłum, prowadziłam. Doszłyśmy do mego pałacu, przez Aleję. Straże pokłoniły się i wpuściły mnie. Chciały zatrzymać, wręcz pojmać Marikę, ale kazałam im ją puścić. Weszłyśmy do pałacu. Obszerny korytarz przytłaczał mnie. Spojrzałam w ziemię i skierowałam się na schody. Moja towarzyszka deptała mi po piętach. Na końcu ukazał się nam korytarz, niewielki i ciasny. Z impetem otworzyłam jedne z drzwi i wkroczyłam do środka.
Mari? To jest dopiero BW ;(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz