- Można tak powiedzieć - stwierdziłem po chwili odwracając się w stronę klaczy, która dalej przyglądała się moim skrzydłom. Dopiero gdy lewe całkowicie złożyłem, Vena spojrzała na mój łeb. - Ważne, ze nie działa na nie żaden silny wiatr - stwierdziłem, a na jej pysku pojawił się jakby cień uśmiechu. Wydawała się miła i przyjazna, ale nie rozmyślałem długo nad jej charakterem, bo po co? Teraz jedyne co było dla mnie ważne, to ta noc. Piękna jak zawsze...
- Żaden? - podniosłam brew do góry, na co skinąłem głową.
- Może z huraganem nie dałbym rady, nie miałem jeszcze z tym styczności - po tych słowach się odwróciłem i zacząłem iść w kierunku wody. Dopiero po paru krokach zatrzymałem się i odwróciłem w stronę klaczy. - Jeśli pozwolisz, oddalę się do jeziora. Chciałbym jeszcze chwilę popatrzeć w gwiazdy - nie czekałem na jej odpowiedź, tylko ruszyłem przed siebie. Zawsze uważałem, żenad taflą wody nocne niebo jest jeszcze piękniejsze, niż to mogło być możliwe.
<Vena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz