Uśmiechnęłam się do
niego dziwnie i odrobinkę tajemniczo.
- Mam pełne prawo
przebywać gdzie chcę i kiedy chcę. – odrzekłam spokojnie. – Ty też masz takie
prawo i właśnie z niego skorzystałeś. A skąd cię znam? Po pierwsze uważam, że
wszyscy powinniśmy się w tym stadzie znać. W
przeciwnym razie możemy sobie pomarzyć o zwycięstwie z demonami. A po drugie…
Tajemnica!
Zaśmiałam się i
posłałam mu lekko pogardliwy uśmieszek.
Przyjrzał mi się uważnie
i wybałuszył oczy.
- Czy ty… - zaczął.
- Tak, nie mam
jednego oka. Ale to nic. Jeśli znajdę dobrego szamana odzyskam je. Wojna
zabrała mi dużo więcej… - spuściłam łeb.
Nagle z krzaków
wyleciało czarne ptaszysko. Było jasne, że jest to Shervana. Machała energicznie
skrzydłami sypiąc swoimi czarniuśkimi piórami wokoło.
Naix westchnął
niezdecydowany.
Pędziliśmy
najszybciej jak mogliśmy, prowadzeni przez kruka. Już chciałam zatrzymać ich
lecz oto w tej chwili usłyszałam głośny tupot, stalowy, rzęsisty i oddech. To „coś”
były zaraz za nami. Męczyła mnie ciekawość kim albo czym jest ten owy potwór
lecz doskonale wiedziałam, że jeśli się odwrócę mogę sprowokować atak, do tego
przepadnę przez jeden z tych cholernych konarów, rozpieprzę mordę i na sto
procent to „coś” mnie zeżre. Poczułam okropny smród. Naix i to ptaszysko, jakby
wiedzieli co będzie potem przyspieszyli i dali sobie jakieś porozumiewawcze znaki.
I w tej oto chwili stało się. Zanim pojęłam co się dzieje już leżałam na ziemi
ogłuszona mega potężnym rykiem. Świszczało mi w uszach, obraz rozmył się i
świat zaczął się niebezpiecznie kręcić wokół mej głowy. Ogier i kruk utworzyli
coś w rodzaju „bariery telepatycznej” dzięki czemu dźwięk nie dotarł do nich z
taką siłą. Ignorując stan mojego mózgu, obróciłam się napięcie i zobaczyłam
głodne kły zbliżające się ku mojej głowie. Wszystko widziałam jak na zwolnionym
filmie. Nieświadoma jeszcze tego czego umiem palnęłam „czymś” w potwora. Myślałam,
że to zwykły podmuch lecz jak okazało się nie. Zobaczyłam jak zwierz zamyka powoli
ślepia i przechyla się wprost na mnie. Spojrzałam w tył. Była tam stroma, piaszczysta
skarpa.
Szybko rzuciłam się w dół wzbijając w górę tumany piachu. Gdy sturlałam się, prędko wstałam i uskoczyłam do przodu. Olbrzymie cielsko wylądowało jakieś 50 cm ode mnie. Z czarnych nozdrzy wydobył się czary dym, który leciutko poparzył moje nogi. Stwór jeszcze żył. Z ulgą stwierdziłam, że nie doznałam żadnych urazów a i moja głowa dochodzi do siebie. Zobaczywszy na górze odrobinkę zszokowaną parę moich nowo poznanych przyjaciół wdrapałam się z powrotem po skarpie.
Szybko rzuciłam się w dół wzbijając w górę tumany piachu. Gdy sturlałam się, prędko wstałam i uskoczyłam do przodu. Olbrzymie cielsko wylądowało jakieś 50 cm ode mnie. Z czarnych nozdrzy wydobył się czary dym, który leciutko poparzył moje nogi. Stwór jeszcze żył. Z ulgą stwierdziłam, że nie doznałam żadnych urazów a i moja głowa dochodzi do siebie. Zobaczywszy na górze odrobinkę zszokowaną parę moich nowo poznanych przyjaciół wdrapałam się z powrotem po skarpie.
- Jak ty normalnie
radzisz sobie z tym cholerstwem? – zaśmiałam się.
- Normalnie
spotykamy większe sztuki, fałszywy alarm. – warknął kruk.
Naix? Brak pomysłu :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz