W niewielkiej buteleczce robiłam dość dziwną mieszankę z ziół oraz owoców - przypominała jak na pierwszy rzut oka jakiś chemiczny roztwór. Po chwili, niespodziewanie weszła Marika.
- O, przyszłaś? - spytałam.
- Tak... co robisz? - spytała zaciekawiona.
- Ja? Yyy... wybuchową mieszankę. - powiedziałam zamyślona. - Z ziół i owoców. Bardzo dobra.
- Co z niej zrobisz?
- Co z niej zrobię? - powiedziałam jakbym ją papugowała.
- No pytam... - zachichotała.
- No więc... coś dobrego. - powiedziałam i przelałam trochę picia do jakby podestu, trudno było to nazwać miski.
- Spróbujesz? - spytałam.
Klacz zaśmiała się.
- Ty pierwsza. - powiedziała po chwili namysłu.
Napiłam się. Była bardzo dobra; czułam jabłka oraz maliny, które jeszcze dodałam.
Marika? <BW :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz