Do naszych uszu dobiegł krzyk. Prima pobiegła w las. Wiedziałem, że nie ma sensu biec za nią. Tylko ta klacz.... Wydawała mi się jakaś znajoma... Ale po chwili namysłu dałem se spokój.
Niedługo potem z nieba delikatnymi i maleńkimi kropelkami zaczął sączyć się deszcz. Był to ciepły letni deszczyk. Byłby całkiem przyjemny gdyby nie to, że zrodziła się z niego ulewa. Prima jeszcze nie wracała. No, ale wypadło zaczekać. W tej samej chwili dołączyła do mnie klacz. Była dość smutna. Słysząc wcześniej krzyk tej innej klaczy, którą znała Prima domyśliłem się co się mogło stać. Nie pytałem o szczegóły. Odprowadziłem tylko Primę do jej jaskini, a sam wróciłem do swojej.
<Prima? Brak weny :S >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz