****
Wstałem z rana następnego dnia. Ciepłe, letnie promienie słońca grzały mnie w pysk. Aż przyjemnie wyjść. Udałem się w bliżej nieokreślonym kierunku.
Koniec końców doszedłem do plaży. Szum morza dobiegł do moich uszu. Lekki, ciepły wietrzyk muskał moją kasztanowatą sierść. Gdy tak szedłem brzegiem, a co rusz moje kopyta tonęły w wodzie od fal "wbijających" głębiej na suchy ląd, moim oczom ukazała się ta sama, nietypowa maść. Podszedłem bliżej. Klacz leżała i wpatrywała się w linię horyzontu. Najwyraźniej nad czymś myślała.
- Bry- stanąłem na leżącą Veną- Nad czym tak myślimy? Jeśli można wiedzieć- zagadnąłem z typowym uśmieszkiem
< Vena? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz