piątek, 3 lutego 2017

Od Soll CD Dankan

Wstałam dzisiaj około południa. Rozglądnęłam się; niestety nie ujrzałam Dankana. Pewno wyszedł, gdy ja smacznie spałam... przynajmniej wiedziałam, że wszystko z nim dobrze. Ogier ma napewno inne zajęcia... niż siedzenie ze mną.
Wyjrzałam z jaskini na plażę naprzeciw mej jaskini w klifie; mewy latały tam mimo panujących warunków; to zwierzęta, któro mogą tu przetrwać cały rok. Brakowało mi tylko ciepłego, letniego wieczoru wypełnionego cykaniem świerszczy u boku najbliższych... lecz na to sobie jeszcze poczekam.
Wyleciałam z mojego schronu i galopem zaczęłam przemierzać plażę rozganiając mewy. Cały czas miałam dziwne uczucie jakby mnie ktoś obserwował; szybko odrzuciłam tą myśl i biegłam dalej czując wiatr w mej grzywie.

~*~

Wzleciałam w powietrze i przeleciałam nad Magic Forest i Sunny Forest (tak, moja jaskinia jest przy końcu plaży) i spostrzegłam Otchłań Wojny; tak wiele demonów nas napadło...
Namierzałam wzrokiem Dankana; dziwne... nigdzie go nie widziałam. Lecąc dalej szarpana wiatrem dotarłam nad Wodospad Marzeń. Napiłam się wody i przebiegłam na drugą stronę rzeki po kamieniach.
Nie poddawając się dalej szukałam go no bo... w jakiś sposób mi na nim zależało.

~*~

Bardzo szybko się zrobiło ciemno; nawet nie wiem kiedy zapadłam noc, a księżyc wzszedł na gwieździste niebo...
 Przez chwilę nie wiedziałam gdzie idę i w jaką stronę; było ciemno w Lesie Dusz. Spostrzegłam w oddali ciemną wysoką postać ze skrzydłami miałam wrażenie przez chwilę, że to piękny anioł. Zaczęłam podchodzić bliżej pegaza niezwykle nim zaciekawiona; nie mogłam jednakże stwierdzić kto to. Jedyne księżyc trochę oświetlał ową postać. Było tak ciemno, że zahaczyłam o wystający korzeń i się przewróciłam prawie, że pod nogi konia. Teraz spostrzegłam, że to był... Dankan! Popatrzyłam na niego swymi niebieskimi oczyma po czym odparłam:
- No... cześć. Nieźle wpadłam... heh. - zaśmiałam się i wstałam.
Ogier stał chwilę zapatrzony po czym rzekł:
- Soll? Co tu robisz? Nic ci się nie stało? - miał pewno dużo pytań i był zdziwiony.
- Tak wszystko gra. Mogę uznać, że szukałam cię. Wyszedłeś pewnie wsześnie, gdy jeszcze spałam... - odparłam.
- Tak... tak to prawda. - powiedział. - Niby po co mnie szukałaś? - odwrócił wzrok chcąc jakby coś ukryć.
- Na każdym przyjacielu mi zależy... - uśmiechnęłam się. Na pysku Dankana również zagościł uśmiech.
Spojrzał na niebo i powiedział:
- Popatrz tylko na gwiazdy...
Zwróciłam wzrok ku niebu; było tak piękne... mogłam tak stać cały czas przypatrywać się w te świecące punkciki z Dankanem u boku...
Zobaczyłam teraz, że stoimy niedaleko Jeziora Siedmiu Księżyców. Z tego co wiem to w nocy nie jest tu bezpiecznie...
- Dankan... musimy już iść. Zanim stanie się coś złego. - powiedziałam i spojrzałam na niego.
- Coś złego? To miejsce nie wygląda na niebezpieczne.
- W nocy wychodzą z głębin jeziora bagienniki. Nie chcesz się z nimi spotkać... ja też.
Ogier po chwilce powiedział:
- Ok... masz rację. Chodźmy.
Ledwo zaczęliśmy iść, a usłyszeliśmy bulgotanie w wodzie. Źle się zaczęło zapowiadać...
- Szybko! - wykrzyknęłam. Wzbiłam się w powietrze i zanim cokolwiek nas dorwało już nas tam na dole nie było. Widzieliśmy z góry tylko chodzące, straszliwe  cienie wzdłuż brzegu wody.
Lecieliśmy w blasku gwiazd i księżyca; wyglądało to jak miejsce marzeń niczym raj... Pełnia świeciła jasno i odbiała się od naszych ciał.

Dankan? C:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz