środa, 31 sierpnia 2016

Od Black Rose CD Death Angel

 Weź się kobieto trochę wykaż tą weną w następnych opowiadaniach xdd ~Arbuzik

-Okej. Silver? - spojrzałam na waderę.
Ta tylko skinęła łbem.
-Załatwione - powiedziałam i wraz z Bunny na grzbiecie opuściłam zakątek Death Angel.
*~ W nocy ~*

Spałam bardzo niespokojnie. Martwiłam się o Silver. Nagle do mojej jaskini weszła jakaś postać pod czarnym płaszczem.
Death? Mały napad?

Od Rose CD Caleba

Doszliśmy do obozowiska wiernych Silver wilków. Było tam 10 szpiegów i 100 wojowników plus 20 zabójców i 2 skrytobójców. Każdy z nich gotowy na byle skinienie swojej przywódczyni.
-Bunny zaprowadź Caleba do kwatery dla gości. Ja pójdę do starej jaskini Silver i Hodge'a - powiedziałam cicho do króliczki.
Ta zabrała ze sobą Caleba w siną dał czyli do jaskini gościnnej. Ja ułożyłam sie pod drzewem i urządziłam sobie drzemkę pod płaszczem. Niewidoczna dla niewprawnych oczu.
Caleb? Ale ja choruję na brakulistuswenusus!

Od Mariny CD opowiadania Lorgana

- Musimy ruszać dalej. - powiedział ogier przerażająco spokojnym głosem - Jeżeli nie będziesz chciała, to pokażę ci powrotną drogę do stada.
Przez chwilę patrzyłam na Lorgana w osłupieniu. Stojąc na spękanej ziemi, która przed chwilą była bagnem, zastanawiałam się, co się właśnie wydarzyło, podczas gdy słowa Lorgana kołatały się w mojej głowie pozbawione znaczenia. Kiedy w końcu wszystkie myśli uporządkowały się, a sens słów ogiera wreszcie do mnie dotarł, spojrzałam na niego wytrzeszczonymi ze zdumienia oczami. Nagle, bez ostrzeżenia, parsknęłam śmiechem. Ogier patrzył na mnie z dziwnym wyrazem pyska.
- Powrotną drogę do stada? Chyba żartujesz. - powiedziałam, gdy udało mi się złapać oddech. Lorgan wcale nie wyglądał jednak, jakby miał ochotę na żarty. - Słuchaj, nie mam zamiaru zostawiać cie samego. Wiem, że nie jestem twoją wymarzoną partnerką podróży, nie jestem super silna, nie budzę postrachu i... no dobra, zdarza mi się za dużo mówić. Ale na pewno we dwóch możemy więcej niż w pojedynkę. A tak poza tym impreza dopiero się rozkręca! Nie licz na to, że pozwolę ci samemu skopać tyłek panu "O-bi-bog-su-per-nin-ja".
- Bilog Hininga to nazwa zaklęcia. - wtrącił ogier.
- Tak, czy siak - powiedziałam ignorując tę drobną uwagę - ruszajmy w drogę.
Ogier przez chwilę stał, jakby zastanawiał się, czy nie zmienić zdania i nie uciec ode mnie, gdzie pieprz rośnie, w końcu jednak wziął głęboki oddech i bez słowa ruszył przed siebie. Mimowolnie się uśmiechając ruszyłam za nim.

***
Kończyłam akurat opowieść o stryjku Bazylim, gdy okropny wierzbowy las zaczął wreszcie się kończyć i do naszych uszu dobiegły upragnione dźwięki życia. Prosta, szeroka ścieżka, którą wcześniej szliśmy, rozwidlała się przed nami na dwie mniejsze. Lewa ścieżka porośnięta była rozmaitymi grzybami, które wybijały się odcieniami czerwieni, żółci i brązu na tle soczyście zielonego mchu. Z kolei na ścieżce po prawej stronie rosło mnóstwo gatunków bajecznie kolorowych kwiatów, wokół których beztrosko latały równie cudowne motyle. Wyglądało to jak rozgałęzienie do dwóch, zupełnie różnych światów. Przystanęliśmy i ogier zaczął chodzić w tę i z powrotem zastanawiając się nad czymś intensywnie. Po minucie zaczęło to być nużące, więc pozwoliłam sobie przerwać jego potok myśli.
- Lorgan, Lorgan, Lorgan! - krzyknęłam trzy razy, aby upewnić się, ze ogier mnie słucha - Chodźmy w tę stronę z motylkami, proooszę. - dodałam z najbardziej uroczym uśmiechem na jaki było mnie stać. Szkoda, że działał na wszystkich, oprócz Lorgana. Ogier spojrzał na mnie poważnym wzrokiem i powiedział:
- Nie, Marino. Nie możemy iść w tamtą stronę, gdzie latają sobie śliczne motylki, tylko dlatego, że jest ona...
- Śliczniutka? - podsunęłam. Ogier zrobił minę, jakby zjadł coś kwaśnego.
- No, mniej więcej to miałem na myśli. W każdym razie musimy się zastanowić. Ten śliczniutki, jak to ujęłaś wygląd może być pułapką.
Spojrzałam na ogiera ze zdziwieniem.
- Lorganie, czy ty wszędzie widzisz tylko pułapki, zasadzki i niebezpieczeństwa? - zapytałam.
- Jak już miałaś okazję się przekonać, mam wielu wrogów. - odparł chłodno ogier. Chciałam już powiedzieć, że już widzę, jak ten cały czarny dziwak z lampkami w oczach sadzi sobie w lesie kwiatuszki, bo przecież kwiatuszki to jest to, co Lorgan lubi najbardziej. Zamiast tego ugryzłam się w język i pozwoliłam Lorganowi na dalsze rozmyślania. Nie mogąc usiedzieć w miejscu, postanowiłam pozwiedzać okolice. Wolnym krokiem udałam się w stronę rosnących w pobliżu dębów. Wędrowałam niespiesznie nucąc pod nosem melodię, gdy nagle raptownie zatrzymałam się. Moją uwagę przykuł nagły trzask w pobliskich krzakach. Stałam skamieniała wyczekując na kolejny odgłos. Po chwili do moich uszu dobiegł czyiś pisk przerażenia. Nie myśląc długo podbiegłam pędem do źródła dźwięku i moim oczom ukazał się przeraźliwy, budzący koszmarną zgrozę widok. Przyczajona do skoku wadera z obnażonymi kłami wpatrywała się w malutkiego, przerażonego koliberka. Poczułam, jak gwałtownie wzbiera we mnie złość i panika. W ostatniej chwili wskoczyłam prosto między dwa stworzenia. Zaskoczona wadera spojrzała na mnie drapieżnym, wściekłym spojrzeniem. Ponownie schyliła się i z jej gardła wydarło się groźne warczenie. Oburzona zmrużyłam oczy, wyprostowałam się i zaczęłam ostrzegawczo rozgarniać nogą ziemię. Choć wadera miała potężne szczęki, nie miała zbyt wielkich szans w starciu z koniem. Nawet tak niskim i niegroźnym koniem jak ja. Chyba w porę zdała sobie z tego sprawę, bo nagle zamilkła i cofnęła się o kilka kroków. W tym momencie koliberek, który krył się wcześniej za mną, radośnie podleciał do mnie i zrobił kilka okrążeń wokół mojego łba poćwierkując przy tym radośnie. Zaśmiałam się i przyjaźnie trąciłam ptaszka pyskiem.
- Po co w ogóle go ratujesz? - zapytała wadera odrywając moją uwagę od koliberka - On i tak prędzej czy później zginie. - dodała z nieskrywaną furią.
- Nie przy mnie. - odparłam spoglądając na waderę z niechęcią. Tamta prychnęła pogardliwie.
- Radziłabym ci odejść z tych terenów. Bywa tu niebezpiecznie. - powiedziała z dziwnym błyskiem w oku.
- A co ty nagle zrobiłaś się taka troskliwa? - zapytałam podejrzliwie.
- Po prostu nie chcę, aby ktoś się wałęsał po moich terenach, jasne? - odparła wbijając we mnie prowokujące spojrzenie. Nagle wpadł mi do głowy świetny pomysł.
- Więc tutaj mieszkasz? Doskonale, pójdziesz z nami. - powiedziałam z pewnym siebie uśmiechem. Wadera spojrzała na mnie zadziwiona i po chwili odparła z pogardliwym śmiechem:
- Z TOBĄ? Chyba śnisz.
- Szkoda. - odparłam przybierając obojętny ton. - Miałam nadzieję, że ktoś pomoże mi i mojemu zabójczo przystojnemu kompanowi podróży znaleźć drogę... - urwałam na chwilę robiąc rozmarzoną minę - Och, on jest taki silny i odważny. I te jego poczucie humoru. A jego oczy - cudowne! Maja takie przeszywające spojrzenie. Hmm, a do tego - westchnęłam - ciągle odnajdują go przygody. Niebezpieczne, ekscytujące przygody.... - zakończyłam z rozmarzonym wzrokiem, po czym niespiesznie odwróciłam się od wadery. - No, ale pora na mnie. Moje ciacho na mnie czeka. - powiedziałam, po czym powoli ruszyłam w kierunku, z którego wcześniej przyszłam. Koliberek podążył za mną, ćwierkając wesoło. Niespiesznie policzyłam do pięciu. Jeden... dwa... trzy... cztery...
- Czekaj! - usłyszałam. Uśmiechnęłam się z rozbawieniem, po czym z "zaskoczeniem" odwróciłam się w kierunku wadery.
- Powiedziałaś... przygody? - zapytała lustrując mnie badawczym spojrzeniem.
- Chyba jednak mamy ze sobą coś wspólnego. - odparłam po chwili. Na szczęście tylko jedno - dodałam w myślach.
Wadera przekrzywiła łeb z niesmakiem, jakby i jej nie spodobało się to spostrzeżenie.
- Za mną. - zakomenderowałam. Poszliśmy więc w trójkę: ja, wadera i koliberek. Idąc przez las uśmiechnęłam się po nosem. Coś czułam, że Lorgan się ucieszy.

<Lorgan?>

Od Daeth Angel CD Rose

Wzruszyłam 'ramionami'.
Wilczyca wyglądała na spragnioną, więc przysunęłam do niej skałę z wodą.
Zaczęła chłeptać, a ja się odezwała :
- Proponuję jaskinię, która jest tu niedaleko. Jest opuszczona.
Rose w zamyśleniu zaprzeczyła.
- To może jama za wodospadem? - zaproponowałam. - Prawie nikt nie wie, o tamtej miejscówce.
Wilczyca warknęła ponuro.
Popatrzyłam na Rose z ukosa.
- Mówi, że nie chce mieszkać za wodospadem.
Pokiwałam głową.
- To może... - urwałam. - Może zamieszka ze mną? - zaproponowałam niechętnie.
Rose chyba była zdziwiona, że zaproponowałam coś takiego.
- A twój zwierzak? Jak mu tam....? Demo?
- A co do tego.. - wiedziałam, że problem byłby najwyżej ze strony wilczycy. - Demo lubi wilki, dogadaliby się.... - urwałam. - "Tak myślę" - dodałam w myślach.

Rose?

Od Caleba CD Black Rose

Zaniepokoiłem się. Nie wiem co powiedziała tamta łania, ale na oczy Rose nie brzmiało to dobrze...
- Rose? Co się dzieje? - spytałem i podtrzymałem klacz, aby nie spadła.
Spojżała na mnie.
- Jeźdźcy bez twarzy... my... uh. - tylko tyle się od niej dowiedziałem. Pewnie nie był to zbyt przyjemny temat, więc dalej nie pytałem.
Sarny, które wcześniej spotkaliśmy zaczęły nas gdzieś prowadzić. Widziałem, że mają zaufanie do tych wilków i Black Rose.

***

Sam już nie wiem, gdzie dotarliśmy... Wiem tyle, że do ładnej doliny, za górami. Było tu dużo innych wilków. Przypominała mi więc ona jakby tereny owej watahy. Ciekawiły mnie też górskie jaskinie, które były tutaj. Jakiś obóz tych wilków, czy co?

Black Rose? (Brak pomysłu, zostawiam tobie ;p)

wtorek, 30 sierpnia 2016

Od Rose CD Caleba

-Tak - odparł cicho lecz stanowczo, ogier.
Westchnęłam i podeszłam do Bunny. Nagle z krzaków wyskoczyła kolejna sarenka. Oczywiście sarenki mianowałam moimi posłańcami. Silver jej wysłuchała i zemdlałaby gdyby nie Hodge. Potem mała podeszła do mnie.
-Lady Rose. Desde el dia en usted es jinetessin rostro y quiere acabar contigo - powiedziała.
Ja także pobladłam.

Caleb?

* Pani Rose. Dzień drogi od was są jeźdźcy bez twarzy i chcą was zabić.

Od Caleba CD Black Rose

Czy ona uważa mnie za tchórza? Nie chcę wracać... sam chciałem zwiedzić trochę terenów.
- Nie mam zamiaru wracać... - odparłem chłodno. - Czy uważasz mnie za jakiegoś tchórza? - spytałem.
- Nie... w żadnym wypadku. - odparła klacz. Chyba dałem jej do zrozumienia, co myślę.
Rose przyśpieszyła krok i znalazła się obok wilków.

***

Dotarliśmy nad jakąś ładną i niewielką górską polanę. Nie była ona jak typowa łąka, bo rosło tu też dużo drzew, dając cień. Słońce przygrzewało, chyba aż za bardzo. Niedaleko było jakieś górskie jeziorko ze niewielkim strumykiem. Podeszłem do niego i napiłem się świerzej wody.
Po chwili przyszła Rose. Nawet nie zdążyła nic powiedzieć, a coś usłyszałem w krzakach. Zastrzygłem uszami.
- Wszystko dobrze? - spytała Black.

Black Rose?

Od Black Rose CD Caleba

-Militar... Dawno sie nie widzieliśmy. Pamiętasz Bunny? - powiedziałam.
Wilk skinął łbem.
-A od teraz jest moją towarzyszką - uśmiechnęłam sie.
Silver także sie uśmiechnęła natomiast króliczka schowała sie w kaptur. Caleb przygnębiony szedł z tyłu więc powierzyłam na chwilę prowadzenie Silver. Podeszłam do ogiera.
-Wszystko ok? Możesz jeszcze zawrócić - stwierdziłam.
Caleb?

Suzume - Obrońca

"Kto pyta nie błądzi
Kto silny ten rządzi
Kto głupi ten pieprzy
Kto pierwszy ten lepszy
Zacząłeś to skończ
Nie byłeś to bądź
Chcesz mieć to musisz wziąć"
IMIĘ: Suzume, w skrócie Zu.
PŁEĆ:
WIEK: 4 lata 0 miesięcy
RASA: Koń
RANGA: 3
HIERARCHIA: Obrońca
GŁOS: Ellie Goulding
MOCE:
~W nocy zmienia się w innego konia. Coś na styl demona, ale nie zabija. Jest to po prostu zwyczajna przemiana.
~Radioaktywne ciało
~Bezszelestne poruszanie się 
UMIEJĘTNOŚCI:
Siła:
Wytrzymałość:
Zwinność:
Szybkość:
Czujność:
EKSTERIER
Budowa: Klacz jest dość wysoka. Silna i umięśniona sylwetka.
Maść: Siwa jabłkowita
Głowa: Silnie osadzona. Jak ją poznasz? Po błękitnych oczach kipiących optymizmem.
Grzywa: Długa, gęsta i przede wszystkim tęcza!
Ogon:
Długi, sięgający aż do ziemi, gęsty i przede wszystkim tęcza!
 Nogi:Silne i długie, ale proporcjonalne do ciała. Bardzo szybko niosą klacz.
TEMPERAMENT: Jaka jest Zu? Spokojna, cicha, małomówna. Te trzy słowa najlepiej ją odzwierciedlają. Trochę przeszła w życiu. Może to przez to? Po tym jak rodzina ją zostawiła. Jedyna osoba przy której się otwiera to Kai - jej towarzysz. Tylko jemu ufa bezgranicznie. Ona kiedyś uratowała jego, a on ją. Kai zawsze jest u jej boku, przez co czuje się pewniej. Przy pierwszych spotkaniach jest na "anty". Nieufna. Podejrzliwa. Lecz gdy ją do siebie przekonasz będzie twoją przyjaciółką. Nie można u niej od tak zdobyć zaufania. Trzeba się jej to pokazać. Trudno u niej zyskać zaufanie, ale bardzo łatwo tez je można stracić. Pomimo swej spokojnej i cichej natury - optymistycznie nastawiona do życia. Pełna entuzjazmu i energii. Kocha przezywać przygody. Nie zna słowa nuda. Uparta i ambitna. Zawsze dąży do zamierzonego celu. Pomocna i miła. Ale z jej cichą naturą... No cóż. Masz ochotę? To zagadaj!
RODZINA: Pffff
TOWARZYSZ: Kai
PARTNER: Hahaha! *spada z krzesła*
KONTAKT: Arbuz :3

Od Caleba CD Black Rose

Wilki... kojarzą mi się tylko z moją siostrą i tym jej Wolfem. On miał w sobie jakąś "czarną magię" i przemieniał się w te stworzenie... nigdy mu nie ufałem.
Dziwnym spojżeniem popatrzyłem na wilki. Black Rose spojrzała na mnie spod kaptura.
- Wszystko ok? - spytała.
- Ta... chyba tak.
Klacz skrzywiła się po czym odpowiedziała:
- No to... chodźmy.
Szedłem za wilkami. Sam nie lubiłem się zbyt wyróżniać dlatego też szedłem na końcu. Nie miałem zaufania do wilków.
Słyszałem też wypowiedź jednego z nich:
- A tamten z tyłu to kto? Jakiś szpieg, czy co?
- To Caleb. Niegroźny członek stada KotH. - odpowiedziała Black Rose.
Inne wilki też się zwróciły do niej.

Black Rose? (XD rozkręcam się)

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Od Black Rose CD Caleb'a

-Miałam zamiar wybrać sie w góry Free Mountain, z Bunny i paroma wilkami z mojej rodzinnej watahy - powiedziałam ale Bunny trąciła mnie łapką - Ale możesz sie z nami zabrać.
Ogier przytaknął.
-A kiedy dokładnie? - odparł.
-Jutro rano. Zbieramy sie koło ścieżki w góry.
***
Silver, Hodge oraz Militar czyli Beta watahy Silver stali na ścieżce. Obok nich stał jednorożec z niebieską grzywą i ogonem. Caleb.
-Hola Militar, hola Hodge en hola Silver - uściskałam ich.
Jak zwykle miałam na sobie szaro-zielony płaszcz zwiadowcy KotH.
Caleb?

Od Black Rose CD Death Angel

Wytłumaczyłam klaczy o co chodzi Silver.
-Jakiś bunt w watasze to nie moja sprawa - stwierdziła stanowczo Death.
Unisołam brew.
-Trudno... Poproszę o to kogoś z lepszym poczuciem humoru - stwierdziłam i już miałam wyjść kiedy klacz mnie zatrzymała.
-Albo ok - westchnęła.
Uśmiechnęłam sie do wilczycy.
-Logró Silver* - powiedziałam.
Samica skinęła łbem.
-To gdzie ukryjesz Silver, co seniorita Angel? - zapytałam.
Death Angel?
* Udało sie

Od Caleba CD Black Rose

Klacz była swoistego rodzaju inaczej patrzyła na świat. Ale sam w końcu zachihotałem. Nie wiem czym ona mnie rozbawiła. Może charakterem i urokiem? Może..., ale wątpię.
- Tak, dla ciebie jestem idiotą. Zadowolona, hmmm? - spytałem.
- Tak.
Zaczęła się śmiać.
Interesowała mnie też ta Bunny. Rzadko kiedy widzę takie małe i zabawne króliki. Zające? Być może...
- Ekhem... a tak w ogóle gdzie się wybiera madame Rose? - zaśmiałem się.
- Ja? A w sumie... sama nie wiem. - odparła.
- Jeśli chcesz, to z chęcią przejdę się z tobą. - odpowiedziałem jej.

Black Rose? (Sory że krókie)

Od Daeth Angel CD Rose

Nie spałam już, gdy Rose weszła do mojej jaskini z jakimś wilkiem.
- Coś się stało?
- Tak.
- To co w takim razie? - podejrzliwie uniosłam brew.
- Tengo queocultar en agosto - rzekł zwierzak stojący u boku Rose.
- Co mówi ten wilk?
- Wilczyca - odruchowo poprawiła klacz. - Mówi, że musi się ukryć.
- Rozumiem. Ale co to ma do mnie? - spytałam, nie domyślając się niczego.

Rose?

Black Rose - Zwiadowca

 "Jeśli nie nakłonię nieba, poruszę piekło"


IMIĘ: Black Rose (ang. Czarna Róża) to imię nadane jej przez rodzinę i lepiej niech tak zostanie.
PŁEĆ: ♀
WIEK: 3 lata i 0 miesięcy
RASA: Nie posiada pięknego rogu ani pierzastych skrzydeł, więc jest to koń. Koń-Demon.
RANGA: 3
HIERARCHIA: Idealnie pasuje na... Zwiadowcę. Tak więc nim została. I co? Zdziwieni?
GŁOSEwelina Lisowska
MOCE:
* Rozumienie mowy zwierząt
* Zamienianie zwierząt w swoje "sługi" za pomocą śpiewu
* Zmienianie się w demona-wilka (od przybranego ojca, niekontrolowanie tylko w pełnię)
UMIEJĘTNOŚCI:
Siła: ★★
Wytrzymałość: ★★★★
Zwinność: ★★★★★
Szybkość: ★★★
Czujność: ★★★★
EKSTERIER:
Budowa: Silna aczkolwiek pamiętajcie że to klacz!
Maść: Biało-brązowe łaty.
Głowa: Pysk nieco zaróżowiony. Wydaje się być delikatny.
Grzywa: Długa i jedwabista. Zapleciona w warkocze i przeplatana kwiatami.
Ogon: Długi i jedwabisty. To samo co z grzywą.
 
Nogi: Silne i długie. Mogą biec cały dzień.
TEMPERAMENT:
A jak Ambitna. Do celu dotarła by nawet po trupach (dosłownie). Trzeba jej przyznać też że poprzeczkę zawsze stawia jak najwyżej. Ma wiele niespełnionych ambicji i planów.
B jak Bystra. Rose nie jest wcale taka głupia na jaką wygląda. Posiada w zanadrzu niesamowicie... Straszne plany ale zarazem nie takie idiotyczne. Nigdy więc nie próbuj nazywać jej "idiotką" lub... Głupolem?
C jak Chamska. Cokolwiek do niej powiesz ona odpowie ci bardzo bezczelnie. Oznacza to że ma cięty język i nie posiada szacunku dla starszych czy coś w tym stylu.
D jak Dumna. Nigdy nie pozwoli by ktoś ją obrażał czy może wyzywał... Choć to jest to samo. Duma oznacza również że zawsze chodzi z podniesioną głową i nie płacze. Nie pozwala sobie na to.
E jak Energiczna. Nie umie usiedzieć w miejscu ani chwili. Mogłaby biegać dosłownie cały dzień bez przerw i chciałaby więcej. Po prostu... Taka już jest Black Rose.
F jak Farciara. Można powiedzieć że szczęście jej sprzyja. Zawsze wszystko jej sie udaje i już około 5 razy uniknęła śmierci. Czy to nie jest prawdziwy fart?
G jak Gadatliwa. Jak już się rozkręci to strasznie dużo gada. Nie ważne o czym, ważne że po prostu gada. Fajnie co nie?
H jak Humorzasta. Raz jest bardzo wesoła i aż skacze a raz jest wredna, złośliwa i przygnębiona. Taka huśtawka nastrojów u młodej klaczki nigdy nie jest przecież zła.
I jak Irytująca. Jak chce to oczywiście potrafi wkurzyć kogoś do tego stopnia że chce ją zabić. To niestety dziedziczne w jej "rodzince".
J jak Ja nie mogę.... Haha. Brak wenki.
K jak Krytyczna. Krytykuje wszystkich i wszystko bo tak jej sie podoba. Kto jej niby zabroni?
L jak Lojalna. Jest taka w zasadzie jedynie wobec najlepszych przyjaciół... Czyli samej siebie.
M jak Marzycielska. Wspomniałam już że Rose jest ambitna. Tak, więc... Ma wiele marzeń = wiele ambicji.
N jak Nudna. Niestety wiele gada ale praktycznie o niczym. Większość po prostu jej nie słucha po minucie. Rozsądnie...
O jak Oryginalna. Taa... Nie muszę chyba tego tłumaczyć co?
P jak Pomysłowa. Ma wiele pomysłów co wiąże sie ze wszystkim innym.
R jak Rozsądna. Jak już mówiłam, głupia nie jest moi mili i lepiej tak nie mówcie bo już nie żyjecie.
S jak Samotniczka. Nie przepada za towarzystwem. Zresztą prawie nikt jej nie lubi.
T jak Tajemnicza. To jej akurat trzeba przyznać że nigdy nie zdradza swoich danych. Pozostaje... W ukryciu.
U jak Uparta. Zawsze dopnie swego. Nie poddaje sie tak łatwo jak inni by chcieli.
W jak Wolna. Nie znosi jak jej rozkazują i tak dalej... Lubi być po prostu samodzielna.
Z jak Złośliwa. Po prostu taki dar od rodzinki.
RODZINA:
Matka - Drusilla - Zwyczajna klacz którą zabił Death.
Ojciec - Grondel - Jeden z demonów mieszkających w Edomie.
Siostra bliźniaczka - Monica - Ją zabił sam ojciec. Podobno nie była czystej krwi.
Przybrana rodzina:
Matka - Silver - Wilczyca która zajęła się małą Rose po śmierci jej matki.
Ojciec - Hodge - Także wilk. To on sprawił że od tamtej pory nie zmieniała sie w zwykłego demona a w demona-wilka.
TOWARZYSZ: Bunny
PARTNER: Znasz kogoś chętnego? A więc go podaj. Zabiję go jeszcze dziś.
HISTORIA: Oddam teraz głos samej Rose:
"Urodziłam się w Edomie lecz matka szybko zabrała mnie do zwykłego świata i wychowywała w lesie. Kochała mnie i moją siostrę. Po miesiącu ojciec zabił Monice myśląc że to ja, a ją uważał za nikogo wartego uwagi więc szczególnie nie płakał. Wysłał także Death'a by w nocy zabił moją matkę. Od razu pod swoje 'skrzydła' przyjęła mnie wataha wilków. Chętnie mnie wychowywały aż uzyskałam trzy lata i chciałam wyruszyć w świat. Hodge na pożegnanie dał mi możliwość zmiany w demona-wilka a nie tylko zwyczajnego demona. Tak odeszłam by szukać nowego życia. Miejsca gdzie mogłabym spokojnie być i nie chować się. Wtedy znalazł mnie Cole i zaprowadził do swojego brata - Liam'a. Ten postanowił mnie przyjąć jako Zwiadowczynię. Tu mam zamiar na nowo pisać swoją krótką historię".
KONTAKT: Komunia03

Les ailes de la - Szaman

"N’ayez pas peur d’aimer. N’ayez pas peur de rêver. N’ayez pas peur d’aimer. N’ayez pas peur de parler. Ne craignez pas de plaisanter. N’ayez pas peur de vivre."

http://pre09.deviantart.net/8717/th/pre/i/2015/140/6/9/weather_of_the_wary_by_yewrezz-d8u2p2f.png
IMIĘ: Długie i wdzięczne imię jakim obdarzono to stworzenie. Brzmi ono Les ailes de la (Fran. Skrzydła).
PŁEĆ: ♂
WIEK: 3 lata i 1 miesiąc
RASA: Z całą pewnością jest to pegaz.
RANGA: 3
HIERARCHIA: Z jego umiejętnościami... Został szamanem. To chyba zrozumiałe prawda? On lubi leczyć, a nie mordować.
GŁOS: Charlie Puth feat. Selena Gomez - We Don't Talk Anymore (Charlie)
MOCE:
* Czytanie w myślach
* Zmiana w metal w różnych postaciach
* Nieśmiertelność
UMIEJĘTNOŚCI:
Siła: ★★★
Wytrzymałość: ★★
Zwinność: ★★★
Szybkość: ★★★★★
Czujność: ★★★★
EKSTERIER:
Budowa: Jest silna i umięśniona. Lecz w rzeczywistości... Nie jest aż taki silny jak by sie wydawało. Zawsze zdobi go także czerwona peleryna.
Maść: Myszata. Na pysku lekko biała.
Głowa: Złote oczy. Białe znaczenie na pysku i cztery rogi.
Grzywa: Jedwabista, czarna i krótka.
Ogon: Szorstki, także czarny i długi.
Nogi: Długie i silne. Bardzo szybko niosą go przez powalone pnie i drzewa.
TEMPERAMENT: Les ailes de la jest przede wszystkim uparty i nieco świrnięty. Nie brak mu nadzwyczaj dziwnego poczucia humoru. Ma w sobie pełno niewykorzystanej energii a z jego ruchów płynie wdzięk i gracja godne królowej choć to ogier. Ma także wiele wad takich jak nadmierna kłótliwość i chamstwo. Kieruje sie powiedzonkiem "jak Kuba, Bogu, tak Bóg, Kubie". I tak też postępuje. Jest skory do zemst ale także wyjątkowo przyjacielski i otwarty. Czasem woli być sam i nazywa sie samotnikiem. Zdecydowanie Les ailes de la to realista. To na tyle...
RODZINA:
Matka - Soufrir - Ukochana klacz. Przywódczyni stada Last Morning.
Ojciec - Avenir - Surowy i wymagający ogier. Nie łatwo mu dogodzić. Przywódca stada Last Morning. Okazało sie że w rzeczywistości nazywa sie Adrys i jest upadłym aniołem, demonem, diabłem.
Brat - Lionel - Zazdrosny i niezwykle niecierpliwy, młodszy brat.
Siostra - Paris - Bliźniaczka Les ailes de la. Przyjacielska i wrażliwa klacz. Niestety to ona odziedziczyła moc zmiany w demona i to ją zabiło [*].
TOWARZYSZ: On jest samotnikiem. Nie potrzebuje towarzysza.
PARTNER: Może za milion lat...
 HISTORIA: Będzie ona krótka.
Urodził sie w stadzie Last Morning jako przyszły przywódca. Jego brat był zawsze o niego zazdrosny i chciał go zabić lecz Ailes zmieniał sie wtedy w metal. Paris kiedy dowiedziała sie o tym że jest demonem podczas pierwszej pełni, prawie sie zabiła. Jednak Las zbyt kochał siostrę więc uratował ją własnym życiem. I okazało sie że jest nieśmiertelny. Ojciec ujawnił sie podczas drugiej pełni przez co Paris sie zabiła. Las długo rozpaczał aż zabił ojca i uciekł. Nie interesuje go już rodzina. Znalazł Cole'a i dołączył do KotH.
DOŚWIADCZENIE: 0
KONTAKT: Komunia03

Od Rose CD Angel

Przybiegłam do Magic Forest gdzie czekała Silver z obstawą dwóch innych wilków. Niedawno stała sie przywódczynią.
-Tak Silv? Po co mnie wzywasz? - zapytałam.
-Alguien hizo una revuelta en el paquetecomo ambos su alfa contra mi. Tengo queocultar en agosto Rosie. Pero no es, ustedpuede ser usted. Debo ocultar alguien... Sin sentimientos * - wilczyca postanowiła że lepiej nie używać wspólnego języka tylko hiszpańskiego.
-A menos que sepa a la persona Silver** - stwierdziłam.
***
Dotarłyśmy przed jaskinię Death Angel. Wcześniej opowiedziałam Silver o kogo mi chodzi a ona sie zgodziła.
-Seniorita Death Angel! Jesteś tam?! - zawołałam.
Angel? Czujesz sie potrzebna? xd

*Ktoś zrobił bunt w watasze przeciwko mnie. Muszę sie ukryć Rosie. Ale to nie możesz być ty. Tylko ktoś... Bez uczuć.
** Chyba znam taką osobę Silver

Od Death Angel CD Rose

Klacz wybiegła bez pożegnania. Mogła by choć prychnąć 'cześć'.
- "Wariatka" - oceniłam Rose w myślach.
Tym czasem sarna dalej stała w jaskini i gapiła się na mnie.
- "Zerżnąć ją?" - zastanawiałam się.
W końcu postanowiłam po prostu ją z jaskini wygonić.
Sarna szybko załapała i w pośpiechu uciekła gdzie pieprz rośnie.
Gdy już nie miałam 'gości' z powrotem  ułożyłam się i pogrążyłam we śnie.
Śniła mi się ta sarna. Była bardzo dziwna....

Rose?

niedziela, 28 sierpnia 2016

Od Rose CD Death Angel

-Jak chcesz to mogę cie paru rzeczy nauczyć po hiszpańsku... - stwierdziłam.
-Zobaczę - mruknęła i zajęła sie ostrzeniem toporu.
Uniosłam oczy ku niebu. Pfff... Bogu dzięki. Po co ja jej to wogóle proponuje?! Nagle wbiegła tu sarna i zdyszana popatrzyła na mnie. Miała szare oczy co oznaczało że jest pod moją władzą. Nazywała sie Gerta.
-¿Tiñes alguna noticio Gerto?* - zapytałam łagodnie.
-Si. Plata as espera miss Rose en el norte. En el bosque** - odparła pośpiesznie sarenka.
Szybko wybiegłam z jaskini zdezorientowanej Death.
Angel?
* Jakieś wieści Gerto?
** Tak. Silver oczekuje cie panienko Rose na północy. W Magic Forest.

Od Death Angel CD Rose

- Jaki Celeb? - spytałam. Takiego ogiera jeszcze nie znałam.
- Strateg.
Pokiwałam głową.
Powoli odłożyłam topór, a Rose uśmiechnęła się złośliwie.
- Wejdź - prychnęłam niechętnie.
Klacz powoli weszła do jaskini.
Przysunęłam do niej skałę, ze sporym otworem.  W otworze była woda.
- Napij się.
- Dzięki - odparła klacz i zaczęła chciwie chłeptać wodę.
Podeszłam do skalnego 'koryta' i również zaczęłam pić.

Rose?

Od Black Rose CD Death Angel

Postanowiłam znaleźć jaskinię klaczy. Założyłam swoje zwiadowcze okrycie i pobiegłam w stronę wyznaczoną mi wcześniej przez Caleb'a. Stanęłam w progu kryjąc pysk w cieniu kaptura.
-Kim jesteś?! - warknęła klacz i złapała za topór.
-Rose. Black Rose droga seniorita Death Angel - zaśmiałam sie.
Klacz przewróciła znowu oczami.
-No jasne. Kto ci powiedział gdzie mieszkam? - westchnęła.
-Zwierzęta i Caleb - stwierdziłam oschle.
Angel?

Od Death Angel CD Rose

- A propos przyjaciół - szepnęłam. - Mam przyjaciela.
- Kogóż to? - spytała ze złośliwym uśmieszkiem.
- Cole'a. No dobra, może to nie przyjaciel, ale przynajmniej, to mój kolega.
Niezadowolona mruknęła coś pod nosem.
- Ja już idę - powiedziałam i wzbiłam się w powietrze.
Leciałam do mojej jaskini.

***

~Około 3 w nocy~
- Tak. Tak. Tak, to dobry pomysł. Ta.. - gadałam do siebie. Nie dałam rady zasnąć, więc nawijałam do siebie.
Miałam szalony, dziwaczny pomysł, ale zrealizuję go dopiero jutro.
W końcu, godzinę później zasnęłam.

***

~Rano~
Wstałam nieprzytomna. Była około 7.
- "Nie dam rady. Idę jeszcze spać" - jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Po niecałej godzinie obudził mnie cichy stukot kopyt.
Bez jakiegokolwiek zainteresowania, podniosłam łeb i... ujrzałam w wejściu jaskini konia, okrytego szaro-zielonym płaszczem.

Rose?

Od Rose CD Angel

- Chciałaś mnie zabić seniora Death Angel? - uniosłam brew.
-Przez jakieś... Nie mam pojęcia, ale tak - odparła pegazica.
-Ah estos demonios* - mruknęłam po czym pozwoliłam Bunny wyjść z kaptura.
Króliczka rozejrzała sie po okolicy.
-Co ty masz w tym kapturze małe zoo? - prychnęła niecierpliwie klacz.
-No. Ale Bunny jest moją przyjaciółką. Ty chyba ich nie masz co demonio? - przekrzywiłam łeb.
-Przestań mnie tak nazywać idi*tk* - syknęła Angel.
-Jasne, jasne seniora - uśmiechnęłam sie złośliwie.
Przewróciła oczami.
Angel?
*Ah te demony

Od Death Angel CD Rose

- Zacznij mówić po normalnemu, a nie po idiotowemu - warknęłam.
- Dobra - uśmiechnęła się krzywo. - Ty bezczelny descendiente del demonio.
Przewróciłam oczami i prychnęłam :
- Co to znaczy id***ko?!
- 'Potomku demona', kretynko.
- Okej - z trudem hamowałam się przed tym, żeby walnąć ją toporem w łeb. - Jak się nazywasz? - spytałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
- Rose. Black Rose - syknęła.
Pokiwałam głową.
Już w miarę opanowana, z powrotem przemieniłam się w konia.
Klacz tak samo.

Rose?

Od Death Angel CD Cole'a

Muszę przyznać, że jego słowa sprawiły mi lekką przykrość.
Smętnie pokiwałam głową.
Cole chyba zauważył, że coś mnie trapi, więc zmienił temat :
- To co, następny wyścig, skarbie?
Przymrużyłam oczy i uśmiechnęłam się, sposobem, podobnym do tego, jak Cole się uśmiecha.
- Okej - przytaknęłam. - Ale, musisz powiedzieć gdzie kończymy bieg i zacząć równo zemną.
- Dobra, dobra. Ścigamy się do tamtej polanki - wskazał kopytem polane, na której dosłownie rosły kwiatki i latały motylki.
- "Nie dam mu wygrać" - pomyślałam i dodałam już na głos: - Ja mówię 'start'.
- Okej.
Ogier chyba po prostu nie chciał się kłócić.
- Gotowi, 3, 2, 1, START! - wrzasnęłam i rzuciłam się galopem.
Cole nie był gorszy. Biegliśmy równo, on jednak przyśpieszał teraz, ja zamierzałam tak uczynić na końcu, kiedy ogier będzie zmęczony.

Cole?

Od Cole'a CD opowiadania Angel

Pokłusowałem rytmicznie za klaczą.
- Jak muszę to pokażę ci tą jaskinię- odparłem i przyspieszyłem do galopu
Przed nami rozciągał się pas skał z wąskim przejściem.
- Kto pierwszy do skał!- wykrzyknąłem i ruszyłem jeszcze szybciej
- Eyy! To nie fair!- krzyknęła za mną i przyspieszyła
Zaśmiałem się tylko radośnie i przyspieszyłem przechodząc do cwału.
Ziemia była dosyć grząska, więc trudniej się biegło, ale mi to nie przeszkadzało. Death powoli zaczeła mnie doganiać, ale ja nie zamierzałem zmarnować takiej szansy! Po wyrobieniu sobie takiej przewagi na starcie nie zamierzałem przegrać! Wiedziałem, że klacz będzie nieusatysfakcjonowana tym co zrobiłem, ale widziałem, że na jej twarzy gościł uśmiech. Ale nie taki zwyczajny! Angel zamierzała wygrać i myślała, że jej się to uda! Haha! Samica zrównała się ze mną. Do skał brakowało nam niewiele. Na mojej klatce piersiowej pojawiały się kropelki potu. Koniec końców  przyspieszyłem i wygrałem o kilka centymetrów. Klacz była naprawdę szybka! Ja jednak nie zwolniłem i pobiegłem na wąską ścieżkę i dalej. Death wychamowala ostro przed skałami.
- Cole?!- usłyszałem jej głos
- No chodź!- odparłem radośnie
Tak jak powiedziałem tak zrobiła. Moja towarzyszka szybko dołączyła do mnie cała cieżko oddychając. Ja zresztą też łapałem szybko powietrze.
- Żądam rewanżu- odparła i spojrzała na mnie zawadiacko
- Chyba śnisz maleńka- uśmiechnąłem się jak zwykle
Klacz była odemnie niższa. Gdyby tak jej charakterek przenieść do większego ciała.... Rozgromiła by wszystko i wszystkich. Zaśmiałem się w duchu.
- Pomyślałem, że dam ci jakaś spokojną jaskinię na obrzeżach stada. Abyś przez przypadek- zaznaczyłem to słowo- nie zabiła kogoś ze stada- odparłem i na chwile spoważniałem aby dodać moim słowom powagi

Death? (:

Od Black Rose (do Death Angel)

Powoli piłam wodę z rzeki. Nagle usłyszałam stukot kopyt i złowieszczy śmiech.
-Spadaj klaczko! Inaczej po tobie! - zawołał głos.
Ujrzałam demonice biegnącą w moją stronę. Bunny ukryła sie w kapturze mojego płaszcza.
-Maldita sea. En este hato existeprobablemente una normal *- syknęłam i zmieniłam sie w demona wilka.
Zawarczałam na demonicę.
-Czego chcesz, demonie?!
-Death Angel jak już - odparła udając wielce obrażoną.
-Jasne, jasne descendiente del demonio**, Death Angel - przewróciłam oczami.
Death Angel?
*Cholera. W tym stadzie nie ma chyba nikogo normalnego
** Potomku demona

Od Black Rose CD Caleb'a

-Taa... Jasne - prychnęłam.
Ogier był jednorożcem z niebieską grzywą i ogonem. Reszta była kara.
-Więc, Black Rose. Dziwne imię bo nie wydajesz sie być czarnym charakterem - zaśmiał sie.
-Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele vato - warknęłam - Przecież mnie nieznasz, prawda signor Caleb?
Przewrócił oczami.
-Przestań paplać w jakimś innym języku. Nie jestem żadnym seniorem - odparł.
-Moja matka pochodziła z Hiszpanii. Nie umiem niektórych słów w innych językach. I nie mówi sie senior tylko signor, Calebie - rzuciłam lodowato.
Nikt nie ma prawa czepiać sie mojego pochodzenia... Zaraz zaraz. A co z Bunny? Szybko szepnęłam do niej że ma wyjść. Króliczka chętnie wyskoczyła z dusznej peleryny.
-A to co? - zdziwił sie Caleb.
-Bunny, poznaj un idiota Caleb que no me da vivir *- uśmiechnęłam sie złośliwie.
-Co powiedziałaś? Komplement? Nie znam tego języka i nie wykorzystuj tego - udał że jest obrażony.
Bunny zachichotała cicho. Nauczyłam jej hispańskiego jako naszego tajnego języka. I w razie gdyby nas ktoś atakował.
-Powiedziała o tobie "idiota, który nie daje mi żyć" - króliczka nadal sie śmiała.
-Ha ha ha. Przezabawne - burknął ogier.
-Tines razón. Se trata de un divertido, Calebie **- tym razem ja sie zaśmiałam.
Caleb?
* Idiota który nie daje mi żyć
** Masz rację. To jest zabawne

sobota, 27 sierpnia 2016

Od Death Angel CD Cole'a

- A te ziemie? - wskazałam kopytem nieurodziwy skrawek ziemi.
- Wolałbym tam nie iść - odparł Cole wymijająco.
- Okej - wzruszyłam 'ramionami'. Nie zależało mi na zobaczenie tamtego miejsca.
Ogier gwałtownie przyspieszył, więc ruszyłam za nim. Musiałam galopować, by dogonić Cole'a.
Gdy już  się z nim zrównałam, zauważyłam, że ma inny wyraz twarzy.
- Coś ci jest? - siliłam się na obojętny ton.
Tak naprawdę, dosyć polubiłam tego ogiera. Cole jakby dał mi na chwilkę to, czego od bardzo dawna mi brakowało.
- Nie. Nic.
Pokiwałam głową. Truchtaliśmy spokojnie, a ja, żeby zmienić temat nagle pokłusowałam przed siebie i zawołałam do ogiera :
- Nadążysz, czy jesteś słabiak? - Cole przekornie się uśmiechnął i pokłusował za mną.
W końcu się ze mną zrównał.
- To pokażesz mi miejsce, w którym będę mogła się schronić? - spytałam mrużąc przy tym jedno oko.

Cole?

Od Cole'a CD opowiadania Angel

Spojrzałem na klacz z ukosa. Zadziwiała mnie coraz bardziej. Najpierw jako demon, potem nieśmiertelność. Już i tak dużym sukcesem było to, że nie chce mnie zabić. A następne co mnie zdziwiło to nagły wybuch śmiechu. Nie spodziewałbym się tego po tej, akurat klaczy.
- Dobrze- odparłem na prośbę klaczy
Skinąłem i ruszyłem wolnym krokiem. Death ruszyła w ślad za mną.
Szedłem z klaczą po terenach. Po krótce obszedłem z nią tereny idąc przez Sunny Forest. Znaleźliśmy się u podnóża gór Free Mountain. Potem doszliśmy do tych mroczniejszych terenów. Mrocznie ziemie obszedłem wielkim łukiem cos tam tylko wspominając. Miałem z tym terenem złe wspomnienia. A bliza na pysku mnie tym wspomnieniem bardziej przygniatało. Death tylko spojrzała na mnie jakby chciała wiedzieć cos więcej w koncu spytała:
-...

Death? Wspomnienia łączą się ze śmiercią Liama jakby co xd masz tam wczesniej opko ;3 xd

czwartek, 25 sierpnia 2016

Od Caleba CD Black Rose

Odwróciłem się nagle. Za mną stała jakaś inna, ciekawa klacz. Jak dla mnie nie należała do tych ''brzydszych''. Nie żeby mi się podobała, czy coś. Nie jestem tym zainteresowany...
Klacz mimo iż miała na sobie kaptur, to widać było jej umaszczenie i grzywę.
- A może zanim cię poznam, a ty mnie, zdejmiesz ten kaptur, hmmm?
Niechętnie to zrobiła.
- Zadowolony? - spytała.
- Tak... już lepiej. - odparłem.
- Black Rose jestem. - odpowiedziała szybciej klacz.
- Caleb. Miło poznać nowego konia w stadzie. - oznajmiłem.

Black Rose? (BW jak na razie)

Od Death Angel CD Cole'a

Roześmiałam się. Już nawet nie próbowałam tego maskować. Nie dałabym rady.
Cole również się śmiał, ale widać było, że mój wybuch radości (ostatnio miałam taki wybuch 124 lata temu) zdziwił go.
- Madame może zrobić to sama, lecz chyba wolałaby, aby ktoś oprowadził ją po nieznanych jej terenach - powiedziałam, dusząc się ze śmiechu.
- Rozumiem Madame Death Angel - mówiąc to, Cole położył szczególny nacisk na słowo 'Death'.
Nie wiem jak, ale udało mi się opanować. Przestałam się śmiać i spokojnie poprosiłam :
- Cole, nie mów nikomu o tym wybuchu radości, dobrze? - spytałam z prośbą w oczach.

Cole?

Od Cole'a CD opowiadania Angel

O matko! Staliśmy tu już od dobrych 10 minut, a ja się nie przedstawiłem! Cole! Napomnialem się w myślach.
- Cole- odparłem i wyszczerzyłem swoje białe zęby w uśmiechu
Klacz tylko przewróciła oczami.
- Dobra- powiedziałem przeciągając sylaby- To skoro ty nie masz zamiaru mnie już - zaakcentowałem ostatnie słowo - zabić to... Szukasz czegoś konkretnego na terenach stada?- spytałem w końcu
Angel... Death Angel - napomniałem się w myślach, lekko się zdziwiła na to pytanie
- Stado?- spytała zaciekawiona- Nic konkretnego, aczkolwiek....- urwała jakby to co miała zaraz powiedzieć było ściśle tajne
- Jak chcesz to możesz dołączyć- odparłem po chwili
Death namyślała się po czym pokiwała głową. Przytaknąłem.
- Sądząc po twoich atakach na innych i chęci ich zabicia może zostaniesz mordercą?- spytałem i lekko się zaśmiałem
Kąciki ust klaczy lekko drgnęły, ale potem szybko to "zamaskowała" i znów przytaknęła.
- Oprowadzić cię po terenach czy madame zrobi to sama?- spytałem żartobliwie

Death?

Od Death Angel CD Cole'a

- Okej - odparłam już opanowana. - W zasadzie też jestem nieśmiertelna.
- Fajnie, skarbie - odparł dalej z tym uśmieszkiem na pysku. - To może przez całą wieczność będziemy próbować się pozabijać? - spytał.
- Nie. To był wybuch złości... - szukałam w pamięci odpowiedniego słowa. - Prze-Przepraszam?
Chyba go zatkało.
- Spoko - powiedział. Szybko otrząsnął się z szoku, bo znów miał spokojną twarz.
Właśnie miałam przyłożyć mu kopyto do szyi i wrzasnąć, że ma nie mówić do mnie skarbie, ale przypomniałam sobie, że mój dawny przyjaciel, 124 lata temu, też mówił do mnie skarbie.
Opuściłam więc kopyto i postanowiłam, że jakoś to zniosę.
- W zasadzie jak się nazywasz? - spytałam przechylając głowę, by lepiej przyjrzeć się ogierowi.

Cole?

Od Cole'a CD opowiadania Star

Stanąłem. Lee też był nieprzytomny. I wtedy wróciłem do tamtej chwili. Zacisnąłem mocno oczy. Czemu?
- Ey?- spytała Star ostrożnie- Co jest?
Szybko się otrząsnąłem i przybrałem swoj opanowany wyraz twarzy.
- Nic. Nie ważne- ruszyłem szybszym krokiem
Nie wiedziałem czy ma zamiar drążyć temat czy nie, ale w ostatniej chwili gdy otworzyła usta, natychmiast je zamknęła.
Szliśmy tak dalej w nieprzerwanej, troche napiętej ciszy. Star szła kilka kroków za mną. Ja za to szedłem leniwym stępem z lekko upuszczony głową w dół. Chciałem pójść gdzieś daleko. Jak najdalej. Śmierć brata z przed tygodnia jeszcze we mne tkwiła. Bedzie tak tkwiła do konca życia. Czyli przez niezliczone lata. Teraz, pierwszy raz w życiu, przeklnąłem moja nieśmiertelność. A blizna na pysku jeszcze to bedzie mocniej utwierdzała.

Star? Brak weny :C

środa, 24 sierpnia 2016

Od Cole'a CD opowiadania Angel

Uniosłem jedną brew. Diabeł? Klacz już od tej rozmowy zaciekawiła mnie. Może gdyby nie była taka nieufna i chamska. Ale nie wiedziałem przecież jaką miała historię.
- Długo tak zamierzasz się na mnie patrzeć?- warknęła
- Już, już. Spokojnie mała- odparłem uśmiechając się jak zwykle
Ne miałem się czego bać. Jeśli klacz była demonem, który zabija bez powodu i tak nie dałaby rady ze mną. Jestem nieśmiertelny. Dlatego uważałem, że może warto spróbować znajomość. Chociaż były na to nikłe szanse. Angel nie była usatysfakcjonowana nową "ksywką". Jej oczy "zapłonęły" krwistym kolorem. Odsunąłem się krok w tył, ale klacz zdążyła po mnie " sięgnąć", usiłowała mnie zabić. Jednak nie wyszło jej. Po chwili gdy myślała, że moja dusza opuściła ciało ja stałem dalej przed nią i patrzyłem na nią. Ona nie pozostała mi winna i rownież patrzyła na mnie. Tym razem była zdziwiona. I to bardzo.
- C-co do cholery?!- wybuchnęła zdziwiona
- Nieśmiertelność skarbie- odparłem usatysfakcjonowany- Nie tylko ty masz "fajne" moce- dokończyłem i uniosłem łeb z uśmieszkiem na pysku

Angel?

Od Star CD opowiadania Cole'a


Szliśmy dróżką wydeptaną przez leśne zwierzęta. Wciąż szumiało mi w uszach, ale tak poza tym nic mnie już nie bolało. Czułam jedynie zdezorientowanie.
-Co tam się właściwie wydarzyło?-Cole zadał to pytanie spoglądając na mnie z ciekawością
-Cóż…-zaczęłam patrząc przed siebie-Nic takiego.
-Nic? To dlaczego znalazłem cię nieprzytomną?-zmarszczył brwi
Myślałam nad odpowiedzią. Nie powiem mu chyba, że zemdlałam jak ostatnia ofiara losu. Pomyśli, że jestem kolejną bidulką, którą trzeba ratować z każdej opresji.
-Po pierwsze.-powiedziałam ostro, a następnie złagodniałam i zrobiłam winną minę-Muszę ci przyznać rację. Niechętnie, ale… Ci ją przyznaję.
-To chyba oczywiste.-rzucił z nutką zadowolenia. Faceci zawsze się puszą kiedy ktoś przyznaje, że mają rację. Następnie zachęcił mnie do dalszego mówienia-Co dalej?
-Weszłam do środka i…-zawahałam się, nadal biłam się z myślami czy powiedzieć prawdę czy nie-Nikogo tam nie było.
Cole posłał mi pytające spojrzenie. Mały podmuch wiatru zmierzwił mu grzywę i poruszał liśćmi na gałęziach nad nami.
-Pewnie uznasz mnie za skończonego tchórza i na pewno zastanawiasz się jak ktoś taki może być w ogóle na stanowisku wojownika…
-Jesteś wojownikiem?-przerwał mi, a ja skarciłam go ostrym spojrzeniem
-Cicho, teraz ja mówię. Ech… Nikt mnie nie zaatakował, nie była to typowa pułapka ani nic. Po prostu zaczęłam się dusić.-ściszyłam głos do szeptu, a następnie prawie wrzasnęłam- Dostałam ataku paniki… Ale nie waż się tego nikomu powiedzieć!
-O-ok.-Cole zrobił zaskoczoną minę kiedy tak krzyknęłam
-Miałam wrażenie, że ktoś mi w tym pomagał i ściskał mi gardło-kontynuowałam czując na sobie wzrok ogiera


Cole? Brak weny xC

Od Death Angel CD Cole'a

- Co? Szukasz czegoś? Akurat u mnie!? - spytałam chamsko.
Zastanawiałam się już od jakiegoś czasu, czy to nie moja, ofiara, bowiem ujrzałam sylwetkę konia wcześniej.....
Jednak to nie była ów klacz.
To był ogier. A na dodatek pegaz.
Ja natomiast ścigałam nie pegaza, tylko konia.
- "To przecież ja. Tak normalnie się zachowuje" - powiedziałam sobie w duchu, bo coś mnie drażniło.
Ogier zbierał myśli, by coś powiedzieć.
Ja w tym czasie odwróciłam się od niego, by spojrzeć na słońce. Tak średnio je lubiłam, było według mnie za jasne, ale widok piękny. Rozpoczynał się wieczór, więc niebo byłą już w niektórych miejscach fioletowe lub czerwonawe.
- Nie - rzekł spokojnie. - Niczego nie szukam. Tym bardziej u ciebie.
Prychnęłam lekceważąco.
- Myślałem, że jesteś jednym z koni z mojego stada - kontynuował. - Nie chciałem cię zdenerwować... eee...
- Death Angel.
- Tak... Nie chciałem cię zdenerwować Angel.
- Nie mów tak do mnie! - wrzasnęłam. - Echmm, to znaczy nikt tak do mnie nie mówi, bo nie jestem aniołem, tylko... - urwałam, bo miałam nadzieję, że wie, co mam na myśli.
Jednak były to płonne nadzieje.
- Tylko? - spytał. Chyba wiedział o co chodzi, ale chciał się upewnić.
- Tylko diabłem. Dokładniej mówiąc, pegazem, który co noc, staje się diabłem.
Powoli pokiwał głową.

Cole?

Od Cole'a do Death Angel

[...] Przedemną kończył się klif i otwierała się oschłań. 
Fale z hukiem rozbijały się dobrych sześć dziesiątke, siedemdziesiąt metrów niżej. Z wściekłością atakowały piaszczystą plaże, załamywały się i zmieniały w spienioną kipiel. Mewy krzyczały dookoła. W koncu udało mi się oderwać wzrok od krawędzi urwiska i skupić wzrok na punkcie w wzburzonym Oceanie. Nagle jakbym przeniósł się do innego świata. Oczyma duszy widziałem wszytko. Zacisnąłem oczy. Ujrzałem cała swoją preszłość. To, że przezemnie umierali niewinni, a teraz jestem sam jak palec. Liam zginał. Mogłem iść za niego, ale by prwnie protestował. Czuł, że to on musi to załatwić. Czuł, że ja powinienem tu zostać. Czuł to czego ja nie czułem. Ja za to czułem, że nie powinienem tu być. Czułem, że nie jestem wolny. Czulem, że dalej jestem tym kim byłem kiedyś. Dragon Queen popadła w depresje. Magic Forest... Nie zapuszczałem się tam. Czułem, że nie powinno mnie tu być. Otworzyłem oczy i zawróciłem. Szedłem ścieżka w dół Oceanu kilkanaście metrów za klifem, na którym przed chwilą stałem. Schodząc na płazy ujrzałem sylwetkę jakiegoś konia. Prwnie ktoś ze stada. Zszedłem na żółty i drobniutki jak mąka piaseczek. Szedłem w stronę sylwetki. Zbliżając się nie mogłem jej dopasować do żadnego konia ze stada. Klacz, jak się okazało, odwróciła się jak byłem kilka metrów za nią. Patrzyła na mnie, a ja na nią. W końcu zaczęła:
-....

Angel?

Death Angel - Morderca

"Nie ufaj nikomu. Nie myśl, że tym razem będzie lepiej. Nie daruj, nie wybaczaj. Nie bój się zabijać. Bo śmierć, męki i ból, i to jedyne rzeczy na tym świecie, które są dla mnie piękne!"
IMIĘ: Death Angel
PŁEĆ: ♀
WIEK: Może na to nie wygląda, ale liczy sobie 300 lat i 6 miesięcy
RASA: Szczerze? Jest to diabło-pegaz
RANGA: 1 i 3
HIERARCHIA: Przywódczyni; Morderca
GŁOSJoan jett the Blackhearts
MOCE:
* zamiana w diabła, co noc (dar po rodzicach)
* nieśmiertelność
* panowanie nad ogniem
UMIEJĘTNOŚCI:
Siła: ★★★★★
Wytrzymałość: ★★★★
Zwinność: ★★★
Szybkość: ★★★
Czujność: ★★★
EKSTERIER:
Budowa:
Silna i umięśniona, ale jednocześnie delikatna i w sumie niepozorna....
Maść: Bułana, przy pysku, trochę siwawa.
Głowa: Błękitne oczy, podczas przemiany stawiające się ciemne jak noc. Krótkie szpiczaste uszy, świetnie słyszące, mimo rozmiarów. Mocny rysy, na których odbiły się cierpienie, mądrość, odwaga i nienawiść. Stoicki spokój w jej ruchach, oczach raz dostojna pozycja i lekko uniesiona głowa – To razem, wszystkie rzeczy te razem przedstawiają tylko pysk. Pysk zwykłego diabła. Zwykły pysk i nic więcej. Chociaż przedstawia uczucia, których akurat Angel nie wykazuje. Nie wykazuje, bo kryje je w otchłani swojej duszy. Duszy diabła, która cierpi, ale nie chce tego okazać. Niesamowite, nieprawdaż?
Grzywa: Długa, czarna grzywa klaczy, jest puszysta zadbana i specjalnie nieułożona. Kiedyś miała długą grzywkę, która przeszkadzała jej w łowach, więc ją ścięła na krótko.
Ogon: dosyć długi, między średnim, a długim. Również czarny ogon Angel jest jedwabisty i nie ułożony.
Nogi: Długie i silne. Wiele mięśni jest niewidocznych, a jest jednak ich bardzo dużo.
TEMPERAMENT: Od czego by zacząć?....
- Arogancka i uparta. Twierdzi, że zawsze ma racje i nie wyprze się swego przekonania, a najwyżej ktoś zginie.
- Złośliwa. Angel uwielbia wszystkim dogryzać, a jej pasją jest kłócenie się.
- Zadowolona ze śmierci. Gdy już Angel postawi kogoś na 'śmiertelny ołtarz' zamiast jednym ciosem odebrać życie odcina np. nogę ofierze, żeby ta wykrwawiła się na śmierć. Taki widok sprawia jej przyjemność i oglądanie czegoś takiego, jest dla niej relaksem. - Odważna. Niczego się nie boi. Nie wie, co to strach. Nie zatrzyma się przed żadnym zagrożeniem. - Ambitna. Uparcie dąży do celu. Aby go osiągnąć, jak każdy diabeł, jest w stanie zabić nawet bliską sobie osobę. Chwila! A diabły takie osoby mają?! Xd. - Kapryśna. Ciągle grymasi, ze względu na wysoką rangę (wśród diabłów).
- Zorientowana. Szybko orientuje się w sytuacji, w jakiej się znajduje. Potrafi szybko zareagować i wyjść na plus z bardzo niekorzystnej dla niej sytuacji. Umie sprawnie odwrócić kota ogonem, aby uniknąć nieprzyjemnych sytuacji lub np. krępujących pytań. – Sumienna. Zawsze wywiązuje się z powierzonych jej zadań. – Lojalna. Gdyby miała wobec kogo taka być na pewno by taka była, bowiem ukrywa to, ale brakuje jej, straconej już kiedyś, przyjaźni.  
RODZINA
Rodzina straszna:
* matka -Lilith (matka demonów)
* ojciec - Lucyfer (pierwszy diabeł, upadły anioł)
* starszy brat - Agramon (demon strachu)
TOWARZYSZ: el Demonico
PARTNER: Cole 

HISTORIA : Angel urodziła się w piekle. Miała "udanych i bardzo łagodnych" rodziców. Szybko dorosła i wyruszyła w świat na żniwa śmierci. Przed odejściem ojciec dał jej dwie moce ; nieśmiertelność i panowanie nad ogniem. Od matki natomiast dostałą naszyjnik, w którym trzyma dusze swoich ofiar (nawet po ich śmierci, te konie cierpią). Z tymi darami wyruszyła w świat. Poznała wyjątkowego ogiera, ale łączyło ich tylko koleżeństwo. Lucyfer, twierdząc inaczej, zabił owego ogiera. Na oczach Angel. Po tym wydarzeniu klacz przestała wierzyć w przyjaźń i zabiera życie bez powodu. Po jakimś czasie stała się cenionym diabłem. W pogoni za kolejną ofiarą, poznała KotH. Postanowiła dołączyć na jakiś czas, by zregenerować swoje diabelskie siły i bliżej (choć ciupkę) poznać swój nowy cel do uśmiercenia. Co zrobi poznając nowe konie!? Nie wie, ale obawia się najgorszego. I nie zamierza nikomu ufać....
KONTAKT: Hors0798