sobota, 31 grudnia 2016
Od Veny CD Phantom ~Event
- Witamy na naszej prerii! - wykrzyknął Axwell.
Wszyscy zaczęli krzyczeć.
- To jeden z naszych jakby to ująć... "dystryktów". Mamy dość dużo takich obozowisk.
Przez chwilę nie wiedziałam o co chodzi (xD). Jednakże już wiedziałam, że ich tereny są obszerne.
- Ale... do rzeczy... - zaczął.
- Po co nas zabraliście? - przerwałam mu.
- Dzięki jednemu z was uda nam się przecież stworzyć potęgę, jak już wspominałem.
- I co? Taka głupota prowadzi cię do zrobienia czegoś bez sensu? - odparłam z ironią.
Po krótkin zastanowieniu odparł:
- Bezsens? Oj, nic nie rozumiesz... - powiedział. - Przygotujcie im jakieś legowiska.
Po chwili wszyscy się rozeszli.
- Pff... "dzięki jednemu z was uda się stworzyć potęgę". Nie zmusi mnie do jakiegoś "ślubu" z kimś, kogo nie znam. - odparłam.
Phantom przez ten cały czas nic nie mówił.
- Dokładnie. - odparł.
~*~
Słońce zaszło już całkowicie. Podszedł do nas nieśmiały, całkiem przystojny, biały pegaz.
- Witajcie... pokażę wam wasze miejsca do spania. Zapraszam. - powiedział bez jakiegoś zbędnego przedłużania i uśmiechnął się.
Podążyliśmy za nim; pokazał nam dwa boksy obok siebie.
- To tu... śpijcie dobrze.
Przyjrzałam się mu. Zanim odszedł zdążyłam zapytać o imię.
- Dracon. - odparł.
- Phantom. - przedstawił się też od razu ogier i zmierzył ku boksowi.
- Vena.
- Miło... muszę iść.
Po chwili już go nie było. Weszliśmy do swych legowisk.
<Tom? Mi się wydaje, że Dracon jakoś nam pomoże w ucieczce xd być może>
Od Phanthom'a cd. Veny ~Event
- Jak wam się tu podoba? - podeszła do nas ta sama ładna klacz, z którą rozmawiałem.
- Nie jest źle – powiedziałem rozglądając się. - Ale wolę cichsze miejsca – dodałem. Vena się nie odzywała, jedynie przyglądała się temu wszystkiemu i nas słuchała.
- Chyba coś w tym jest – odparłem jak zawsze obojętnie. W końcu las przestał się ciągnąc, a my trafiliśmy na polanę. Na środku płonęło ognisko, a na całym tym terenie znajdowało się wiele koni. Zauważyłem, że stały tu drewniane boksy, za pewne zrobione przy pomocy magii. Świetnie. Może chociaż będę miał gdzie spać? Jeśli w końcu bez żadnych pogróżek uda mi się zdjąć te liny ze skrzydeł, które zaczynają mnie piec, sen będzie spokojny.
- Jeśli chcesz, mogę cię wieczorem zaprowadzić w spokojniejsze miejsce – zaproponowała. Spojrzałem na nią kątem oka. „Ładna i ma słodki głos” pomyślałem. Zgodziłem się na propozycję, po czym zostaliśmy zepchnięci w sam środek koła, które tworzyły wszystkie konie. Co ciekawsze, z naszego stada byliśmy tylko my. Gdzie reszta?
<Vena? Jak coś, ta tajemnicza klacz będzie mi potrzebna, ale nie w tej podróży>
Od Death Angel CD Mariki
- Głupio wyszło. Nie chciałam - rzekłam cicho.
Mari delikatnie pokiwała głową. Ruszyłyśmy przez tłum, prowadziłam. Doszłyśmy do mego pałacu, przez Aleję. Straże pokłoniły się i wpuściły mnie. Chciały zatrzymać, wręcz pojmać Marikę, ale kazałam im ją puścić. Weszłyśmy do pałacu. Obszerny korytarz przytłaczał mnie. Spojrzałam w ziemię i skierowałam się na schody. Moja towarzyszka deptała mi po piętach. Na końcu ukazał się nam korytarz, niewielki i ciasny. Z impetem otworzyłam jedne z drzwi i wkroczyłam do środka.
Mari? To jest dopiero BW ;(
wtorek, 27 grudnia 2016
Od Veny CD Phantom ~Event
Od Mariki CD Angel
Zdziwiłam się gdy nas wypuścili. A więc co chcą z nami zrobić? Nikt nie raczył jednak odpowiedzieć na to pytanie bo go takowe nie padło głośno. Angel dyszała ciężko i co chwilę się potykała z jękiem.
- Angel, skarbie co Ci się dzieje? - zapytał troskliwie ale i z nutą smutku Cole.
Klacz popatrzyła mu w oczy i zapłakała. Ja również spuściłam oczy. Widziałam przecież wszystko. Death milczała, ja również nie odezwałam się.
- Czy ty coś przede mną ukrywasz? - spytał poważniej już ogier.
- Cole! - krzyknęła Przywódczyni i podbiegła do ukochanego z płaczem. - Ja nie chciałam… Nie mogłam inaczej! To działo się za szybko… Obiecali, że was wypuszczą… Cole… Ja noszę w sobie jego źrebię…
Ogier cofną się o parę kroków do tyłu uderzając przy tym syczącego wstrętem do nas demona. Dopiero teraz zobaczyłam, że wszyscy nas obserwują.
- To nie twoja wina. - odpowiedział lodowato Przywódca. - Pozwól mi jednakże rozważyć tą sprawę w sercu.
Odszedł w tłum. Popatrzyłam na Angel.
Angel? BW:((
Od Phanthom'a cd. Veny ~Event
- Widać naszą wyspę! Ląd! - krzyknął jakiś ogier. Nie szukałem go, tylko spojrzałem przed siebie na morze, lekko na wschód, gdzie rzeczywiście zaczynał się pojawiać ląd. Chwile patrzyłam na to wszystko, aż nie podeszli do nas jakieś konie.
- Zaraz będziecie w nowym domu - odparł jeden z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. Zignorowałem go, a po chwili Vena zrobiła to samo. I dobrze, niech nie myślą, że jakiekolwiek ich słowa na nas wpływają. Bynajmniej na mnie, Vena może sobie z nimi robić co chce,nawet próbować uciec, ale beze mnie. Nawet, jeśli z łatwością bym mógł rozgryźć te cholerne liny, które zaczynają mnie już obcierać.
- Wyciągnąłeś coś od niej? - zapytała cicho moja towarzyszka. Spojrzałem na nią na chwilkę, po czym wróciłem do krajobrazu zbliżającego się lądu.
- Na ten temat? Nie. Rozmawialiśmy miło i tyle - odparłem obojętnie.
- Tylko nie mów, że wpadła ci w oko - sam nie wiem czy mówiła to z rozbawieniem, czy z politowaniem w głosie. Nie ważne.
- Raczej nie dożyje dnia, w którym pojawi się na tyle piękna klacz, aby zawrócić mi w głowie - wytłumaczyłem, po czym miedzy nami zapanowała cisza, aż do uderzenia statku o ląd. Na początku siłą nas chcieli wypchać, aż czarna pegazica powstrzymała ich mówiąc, że raczej pójdziemy sami. I tak było. Bez żadnych problemów zeszliśmy po desce - niestety skrzydeł dalej nie mogliśmy używać - na ziemię.
- Lepiej pilnuj się i swojej koleżanki - poradziła mi czarna towarzyszka, która posyłając mi uśmiech ruszyła przodem. Zacząłem szukać wzrokiem Veny.
<Vena?>
poniedziałek, 26 grudnia 2016
Od Lorgana C.D Mariki
***
Od Veny CD Phantom ~Event
- Smacznego. - odparłam.
Ogier spojrzał na te pyszności. Wystawiłam na stół, który stał obok półmisek. Zauważyłam, że inni członkowie przynieśli talerze i coś do picia. Przysiedli wokół i zaczęli się częstować. Uśmiechnęłam się i wyszłam. Jednakże po chwili w trakcie biesiadowania podbiegł do mnie kapitan.
- Serdeczne dziękuję ci. Masz do tego dryg!
- Dzięki... Axwell - odparłam nieco zmieszana. Nie lubię jak ktoś mnie chwali.
Podeszłam do Phantoma i popatrzyłam na stojącą obok niego czarną klacz. Wyglądała jak jakaś przemytniczka pełna przebiegłości. Była lekko ode mnie wyższa, co i tak nie dawało jej jakiejkolwiek przewagi.
- Witam. - odparłam i zmierzyłam ją wzrokiem. Nie mam zaufania do koni z statku.
- Hej, Vena. - powiedział z uśmiechem Tom.
- Ta... hej. - powiedziała jakby mi robiła łaskę.
- Heh... nie chciałabyś może spróbować tego co dla was zeobiłam? - powiedziałam zachęcająco.
- Ja... nie...
- Oj, chyba nie chcesz przegapić takiej biesiady? Zapraszam! - odparłam z uśmiechem.
Klacz jak zaczarowana zaczęła podążać w stronę stołu.
- Szybka jesteś... - powiedział Phantom.
Uśmiechnęłam się.
Po chwili słychać było okrzyk sternika.
- Widać naszą wyspę! Ląd!
<Tom?>
Od Phanthom'a cd. Veny ~Event
- Kapitan czasem by mógł używać głowy, nie oczu - prychnęła. Popatrzyłem na nią kątem oka. Miała ciemną sierść, dokładnie czarną. Był to skrzydlaty arab. Nie przypominała mi żadnej piratki, bardziej klaczkę, która chodzi z gracją, a ona sama to jedna wielka elegancja.
- Sądziłem, że moja towarzyszka używa jakiejś mocy - odpowiedziałem, a ona się cicho zaśmiała.
- Może tak być. Nie każda go pociąga.
- Ty zapewne tak - przewróciła oczami uśmiechając się.
- Ale on mnie nie - skinąłem głowa i wróciłem do tego krajobrazu. Jest taki piękny, a oglądam go jako porwany koń, ze związanymi skrzydłami. - Pięknie tu, prawda? - ponownie skinąłem głową dalej milcząc. Dopiero po chwili milczenia się odezwałem.
- Szkoda tylko, ze oglądam go jako najemnik - spojrzałem na nią kątem oka.
- Przynajmniej możesz się tutaj poruszać swobodnie - poruszałem skrzydłami dając jej znać, że jej słowa nie są do końca prawdą. - Zrozum nas, inaczej byście nam uciekli.
- Racja - odpowiedziałem. - Albo zostali, bynajmniej ja - wróciłem wzrokiem na wodę, a ona nie kryła zdziwienia.
- Aż tak ci źle u siebie? - zapytała, na co się cicho zaśmiałem.
- Nigdy nie byłem na statku pirackim. Może spodobałoby mi się bycie piratem? - zaśmiałem się. - Ahoj kamraci! Widzicie jakiś statek do obrabowania?! - imitowałem głos starego pirata, wywołując tym samym uśmiech na jej pysku.
niedziela, 25 grudnia 2016
Od Veny CD Phantom ~Event
Postanowiłam, że użyję na nim trochę mojego persfadującego głosu. No bo od czegoś mam te moce, heh.
- Oj... no coś ty. Przecież żadno z nas tak nie mówiło. Nieprawdaż? - powiedziałam przekonująco i spojrzałam na niego z uśmieszkiem.
- Uy... dla mnie to tak zabrzmiało... - odrzekł ogier.
- Chyba coś ci się pomyliło, skarbeńku. Za dużo czasu spędzasz na morzach i trochę to zamieszało ci w głowie.
Phantom stał tak i obserwował tą całą rozmowę.
- Może coś zjesz? Pewnie już jesteś głodny. Cały dzień pewnie pływasz! - odparłam.
- Trochę...
- Przygotuję ci coś. Nie martw się!
Zaczęłam prowadzić ogiera do miejsca, gdzie składowane jest całe jedzenie i inne przydatne rzeczy. Odchodząc póściłam oko do Tom'a. Powinien zrozumieć, że chciałam się zaprzyjaźnić, chodź trochę z koniem z załogi.
- Tak w ogóle, jak ci na imię? Ja jestem Axwell. - spytał i spojrzał na mnie.
- Vena. Miło mi poznać majtka statku.
- Majtka? Oj, zdziwisz się nie jestem nim. Rozmawiasz właśnie z samym dowódcą statku.
Jeszcze lepiej! Sam dowódca pozwoli mi się zbliżyć do reszty załogi.
- To co tutaj macie? Można zobaczyć wasze zapasy? - spytałam.
- Jak najbardziej.
Zaczęłam oglądać różne zioła i przede wszystkim ryby. Ryby? Co bym mogła z nich zrobić...
- Mam nadzieję, że posmakuje wam sałatka rybna.
- Powinna. - uśmiechnął się. - Zostawiam cię. - i wyszedł z kuchni.
<Phantom? Może jakiś wątek z przybiciem do brzegu...?>
sobota, 24 grudnia 2016
Od Phanthom'a cd. Veny ~Event
- Jak myślisz, ile będziemy jeszcze płynąć? - zapytałem cicho klaczy, która tak samo jak ja miała związane skrzydła. Na razie nie mam zamiaru ruszać tych lin, chociaż w sumie z łatwością bym mógł je teraz rozerwać, gdy nie patrzą i szybko uciec, ale muszę wiedzieć, czego od nas chcą.
- Aż tak ci się spieszy? - usłyszałem za plecami. Przed nami pojawił się potężny koń, większy ode mnie, chyba jak większości, oraz potężniejszy od klaczy. Był to skrzydlaty jednorożec o - co dziwniejsze - zielonej sierści. Przemalowywał się, czy jak? - Tak bardzo o was dbam, pozwoliłem się rozgościć na statku, a wy chcecie mnie już opuścić? - zapytał ze sarkastycznym bólem w głosie. Jakby mu naprawdę było przykro.
piątek, 23 grudnia 2016
Od Veny CD Phantom ~Event
Zwróciłam się do Augustusa.
- Ta... fajnie się teraz czujesz. Prawda? - powiedziałam z pogardą.
Ogier nic nie odpowiadał.
- Zastanawia mnie to, po co jesteśmy wam potrzebni. Możesz wykluczyć to, że będziemy sprzątać lub wam usługiwać. - powiedziałam i parksknęłam.
- Ta... to się jeszcze okaże. Jestem przekonujący. - powiedział i spojrzał na mnie zawadiacko.
- Twoje minki i tak mnie nie zmuszą. Nie jesteś persfadujący. - odparłam oczerniając ogiera.
Augustus zachichotał.
- Oj... Vena. Byłaś tak naiwna. - powiedział z wyrzutem. Podszedł ode mnie i mnie rozwiązał, z wyjątkiem skrzydeł.
- Proszę. Masz wolność - na statku.
Prychnęłam i oddaliłam się od niego i go szturchnęłam specjalnie.
Podeszłam do Phantoma, który siedział wpatrzony w podłogę łodzi.
- Pewnie nie chce ci się tu tak siedzieć. - powiedziałam.
Ogier uniósł wzrok.
- Raczej...
Zaczęłam go rozwiązywać. Gdy złapałam za skrzydło, dla podstępu przybiegł Augustus:
- E, e nie. Myślicie, że nas oszukacie? - powiedział. - Zostaw tę linę.
Jego wzrok mówił wszystko. Póściłam ją. Ogier odszedł.
- Myślisz, że długo tak będziemy płynąć? - spytał Tom.
- Być może... sama nie wiem co mam o tym myśleć.
Podeszliśmy na koniec szalupy. Rozciągał tu się wspaniały widok na morze, a słońce przebijało się przez chmury i odbijało się od wody lekko rażąc po oczach.
- Ta... ładny. Tylko szkoda, że oglądamy go ze statku, a nie z plaży naszych terenów stada. - powiedziałam zamyślona.
<Phantom? Brak pomysłu xd>
czwartek, 22 grudnia 2016
Od Mariki CD Lianor
- Uciekły? - spytałam zdziwiona klaczy.
- Był jeden ale zabiłam go. - odpowiedziała dumnie Lianor.
Wstałam i strzepałam brud z grzywy. O czymś zapomniałam... List! Rozejrzałam się. Leżał zabłocony na drodze ale nikt go nie zdążył schwytać. Z bijącym sercem otrzepałam papier. Uch... W całości, jedynie koperta była nieco poplamiona i potargana ale zawartość nienaruszona. W milczeniu ruszyłyśmy do reszty stada. Wręczyłam list Cole'mu. Pokiwał powoli głową. Odeszłam więc z klaczą.
- Na mnie już czas. Trzymaj się... - uśmiechnęłam się do Lianor. - Koniec wojny jest bliski.
K O N I E C
Od Phanthom'a CD Veny ~Event
- W końcu się obudziłeś - usłyszałem jakiś głos. Spojrzałem w kierunku rogatego ogiera. Pamiętam go, stał wtedy w tej trójce. Zmarszczyłem brwi.
- Tez się z tego cieszę - odpowiedziałem. - Ale będę jeszcze szczęśliwszy, jeśli opowiesz mi, co ja tutaj ku*wa robię - koń się tylko zaśmiał i machnięciem rogu, który zaświecił, wsadził mi do ust kawałek deski, abym się zamknął. Przygryzłem ją, żeby nie wypluć. Gdy tylko będę miał okazję, wystarczy przegryźć liny, ale teraz muszę się dowiedzieć, o co tu chodzi. Zdrada? Za pewnie tak.
- Dowiesz się w swoim czasie.
Wojna...
~Marika
wtorek, 20 grudnia 2016
Od Veny CD Phantom ~Event
- Ym... madame, czy mógłbym coś zjeść? - spytał grzecznie. Nie odmówiłam.
Podałam mu jeden z moich zielskich wytworów. Do tego miałam też zakonserwowane niektóre owoce lasu.
- Mam nadzieję, że smakuje.
Ogier uśmiechnął się, po czym dodał:
- Tak. Ta twoja kolacja to bardzo dobry wytwór.
Po chwili odszedł do swego miejsca i znów się położył. Bez dłuższego namysłu i ja postanowiłam się położyć. Również była z lekka zmęczona.
Położyłam się w swojej części jaskini, która była najmniej widoczna. Nie wspomniałam też, że łoże moje i Wolfa było wokół przystrojone różnymi rzeczami z lasu, a obok stały świece. Robiło to wszystko fajny nastrój.
Gdy się ułożyłam u siebie brakowało mi tylko obok siebie Wolfa... ale miał swój obowiązek, który musiał wypełnić... Mimo to jak zawsze się martwiłam.
~*~
W nocy mimo, że spałam czułam jakby ktoś nade mną czuwał; miałam odczucie jakbym... "odlatywała" noszona na jakiejś chmurze, czy też hamaku.
Przez chwilę wyobrażałam sobie i pomyślałam, że to Wolf robi mi jakąś "karuzelę przyjemności"...
~*~
Rano obudził mnie zapach morskiek bryzy i fal morza. Prez dość długi czas nie otwierałam oczu, tylko dałam się ponieść tym przejemnościom dla ucha. Kołysałam się na wodzie niczym w powierzu i przez chwilę myślałam, że latam. Jednakże pozory mylą...
Otworzyłam oczy i byłam na... dość dużej ŁODZI! Byłam przywiązana do jednego z masztów za szyję, tak jak i moje skrzydła również były związane.
Rozglądnęłam się; chodziło tu kilku majtków pilnujących porządku na pokładzie. Wśród nich był sam w sobie Augustus! Okazał się zdrajcą... chciał mnie wykorzystać! Koło innego masztu, nieopodal mnie stał przywiązany... Phantom. Był zły i niespokojny.
W głowie miałam wiele pytań: "Jak się tu znalazłam?", "Po co nas tu zabrali?" i "Gdzie jest Wolf i reszta stada?".
<Phantom?>
poniedziałek, 19 grudnia 2016
Od Phanthom'a CD Veny ~Event
- Wrócę do siebie - pożegnałem się z klaczą. Gdy tylko wróciłem do siebie, nie miałem ochoty na latanie. Nie wiem czemu. Czułem dziwne uczucie, że wkrótce coś się stanie. Aby pozbyć się tego, zamknąłem oczy i zasnąłem, okrywając się skrzydłami i chroniąc przed zimnym powietrzem, które wlatywało do środka.
~~~
Dopiero gdy otwierasz oczy, uświadamiasz sobie, że to tylko sen, prawda? I ze mną tak samo było. Nie mogłem się pozbyć tej okropnej myśli...
Od Veny CD Phantom ~Event
- Miło poznać! - odpowiedział uśmiechnięty.
Po chwili spojrzał na Phantoma.
- Witam, Phantom. - powiedział.
Ogier zdziwił się. Pewno nie wiedział, że mu o nim mówiłam.
- No tak... Vena mi mówiła o tobie. Miło poznać, Wolf jestem. - odparł.
- Mi również. - odpowiedział Tom, który już nie musiał się przedstawiać.
Poprowadziłam Augustusa do innej części jaskini. Tak według mnie zwanej ''gościnnej'.
- Tu zostań. Odpocznij. - powiedziałam mu.
Augustus położył się i chyba usnął.
- Jeśli chodzi o moje stanowisko - słyszałem o dziwnych rzeczach w górach. Pewnie jacyś z innego stada... zajmę się tym. - powiedział i zaśmiał się. - Pozwól, że wyjdę.
- Jasne. Możesz. - też się zaśmiałam.
Pocałował mnie i wybiegł. Teraz zauważyłam, że na zewnątrz już się robiło ciemno... niezwykle szybko. Cóż taka pora roku nastała.
<Tom? Krótkie... wiem :/>
niedziela, 18 grudnia 2016
Od Phanthom'a CD Veny ~Event
Zaprowadziliśmy przybysza do jaskini klaczy, gdzie to leżał jeszcze jeden koń. Nie znałem go. Może to kolejny rozbitek, potrzebujący pomoc? Jeśli tak, to widzę, że Vena chce się zabawić w schronisko dla nich. Nie ważne, ja nie mam zamiaru się w to wszystko mieszać, póki nie dostaną osobnego rozkazu od dowódcy. Jednak kazało się, że to nie bł kolejny rozbitek. Owy ogier natychmiast zażądał wyjaśnień od klaczy, ale jakoś spokojnie. Vena mówiła do niego Wolf.
Od Mariki CD Lorgan
sobota, 17 grudnia 2016
Od Veny CD Phantom ~ Event
~*~
W swej jaskini po wejściu zapaliłam pochodnię. Rozglądnęłam się; Wolf... nie ma go!
Podeszłam do najciemniejszego miejsca; do łoża. Przypatrzyłam się... leżał tu i spał. Spojrzałam na niego czule. Otworzył oczy, bo chyba mnie usłyszał.
- Kochanie... to ty. Martwiłem się. Myślałem, że byłaś w jakiejś ważnej rozprawie o wojnie i innych takich... - zaczął tłumaczyć.
- Oj tam... nie, po prostu robiłam to co szpieg. Dołączył do nas nowy koń - Phantom. Oczywiście przedstawiłam się.
Podniósł głowę.
- Jest bezpieczny? - powiedział jakby z grozą i zazdrością.
- Tak... jest z nami. - odpowiedziałam. - Nie martw się. Nie masz po co być dla niego niemiły.
Położyłam się obok niego i wtuliłam. Nie chciałam, by się ode mnie odwrócił ani uważał, że go nie chcę... tak się przecież nigdy nie stanie. Zawsze będę go kochać.
~*~
Rano usłyszałam, że na nasze tereny przybyli jacyś rozbitkowie... Marika opowiadała o ich historii. Ponoć są bardzo zmęczeni i chcą z nami zostać.
- Masz zamiar się nimi zająć? - spytałam Wolfa. - Tymi rozbitkami.
- Tak. - powiedział coś przerzuwając. - A ty?
- Równierz. Marika pewnie zrobi jakąś "akcję pomocniczą". - odparłam.
- Jak to ona. - zaśmiał się.
Odłożyłam swoje napary i dotuchczasowe zajęcie. Wyszłam z jaskini.
- Już idziesz? - spytał podchodząc do mnie.
- Tak, tak. Pomogę im. - pocałowałam go. - Nie martw się.
Wzniosłam się w powietrze. Dostrzegłam Phantoma na plaży. Wylądowałam obok niego.
- Dzień dobry. - powiedziałam.
- O, witaj. - odpowiedział. - Jak się miewasz?
- Swoiście dobrze. - odparłam.
- Myślisz, że damy radę tym rozbitkom? - spytał od razu.
- Tak. Pewno im pomożemy.
Ledwo skończyłam mówić, a po chwili usłyszeliśmy szelest. Zza krzaków wybiegł jak oparzony, koń maści palomino. Widać, że był zmęczony.
- Wszystko ok? - spytał Tom.
- T... tak. Znaczy - niezbyt. Macie coś do jedzenia? Albo... schronienie chociaż? - odparł zmęczony. - Oj... moje maniery. Augustus jestem. - przedstawił się.
- Vena. To Phantom. - powiedziałam wskazując nań. - Chodź za mną. - odparłam i uśmiechnęłam się. Prwnnie to jeden z załogi.
Prowadziłam go do mej jaskini. Augustus zaczął iść obok mnie. Opowiadał o tych swoich przeżyciach na morzu... ehh, trudne życie. Phantom praktycznie nic nie mówił. Tylko patrzył nań dziwnym spojrzeniem...
<Phantom? Trochę akcji... co ty na to?>