- A może ty jesteś z tym wypadkiem jakoś związany? –
powiedziała nie mniej pewnie.
Odwróciłem się nagle. Przegięła.
Dla wszystkich jestem tylko dowódcą, ostatnim na posterunku. Nie oczekuję współczucia ani wsparcia. A tym bardziej od takiej jak ona. Z niewyparzonym jęzorem. Marika stała i wpatrywała się z iskrą kpiny. Wiedziała, że coś we mnie pękło.
Czułem się teraz jakby moje, już i tak, szklane serce, rozpadło się na tysiąc drobnych kawałeczków. Ostatni raz spojrzałem na siwą klacz z góry. Odbiłem się od podłoża i rozpostarłem swoje czarno niebieskie skrzydła i odleciałem gdzieś daleko. Tysiąc kawałeczków mojego serca pobrzękiwało mi w piersi.
I kto się śmieje ostatni?
Pomyślałem z drwiną. Tak myśli kierowałem do tej klaczy co została na dole.
Chmury w dali nie zwiastowały dobrej pogody. Będzie ulewa jak nic. A może nawet i burza? Uśmiechnąłem się pod nosem. Leciałem w sam środek tej zapapranej pogody.
Marika? Brak weny xd
Chmury w dali nie zwiastowały dobrej pogody. Będzie ulewa jak nic. A może nawet i burza? Uśmiechnąłem się pod nosem. Leciałem w sam środek tej zapapranej pogody.
Marika? Brak weny xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz