Poczułam, że unoszę się raz w górę, raz w dół. Uniosłam obolałe powieki i ujrzałam waderę.
Zorientowałam się, że leżę na czyichś plecach. Na plecach Lorgana. Otworzyłam
ze zdziwienia oczy i zsunęłam się powoli z jego grzbietu. Ogier zatrzymał się i
popatrzył w moją stronę.
- Przepraszam cię, że... – nie umiałam opisać zaistniałej
sytuacji. – Ja nic nie pamiętam…!
Bo naprawdę nic kompletnie nie pamiętałam. Jedynie to to, że
wybrałam się na nocną wartę z Lorganem. Nic więcej.
Słaniałam się na nogach.
- O! Obudziła się księżniczka! – warknęła pod nosem wadera.
- Hej, o co ci chodzi koteczku? – spytałam wilka.
Tej zaświeciły się oczy w nienawiści.
- Koteczku?! – zagrzmiała.
- To jest Ismena. Moja towarzyszka. – wyjaśnił ogier.
Kiwnęłam głową.
- Marika. Wybacz lecz nic kompletnie nie pamiętam z tej nocy
a czuję, że stało się coś dziwnego. Czyżbym cię w jakiś sposób uraziła? – spytałam
zdziwiona zachowaniem Ismeny.
Nie odpowiedziała tylko ruszyła przed siebie przeklinając
pod nosem.
- Gdzie idziemy?
- Do medyka. Obawiam się, iż możesz mieć kłopoty z dotarciem
tam pieszo. – odpowiedział Lorgan.
Istotnie. Ledwo co się trzymałam na nogach, w uszach mi
szumiało, głowa pulsowała i te plecy... Czułam potworny ból. Coś wgryzło mi się
w ciało.
Nagle kawałek po kawałku wszystko zaczęło mi się
przypominać.
- Jestem przyzwyczajona. – mruknęłam. – Dam sobie radę.
Zmierzył mnie wzrokiem.
- Odprowadzimy cię. – rzekł ogier.
Wadera znów coś zaczęła szeptać pod nosem lecz w końcu się
odezwała:
- Czy to prawda, że jesteś dowódcą morderców?
- Owszem. – odpowiedziałam.
- To dziwne, że tak wysoko postawiona klacz nie umiała sobie
poradzić z tak prostym zadaniem jak zabicie tak słabego demona… - warknęła
Ismena.
Lorgan posłał jej ostrzegawcze spojrzenie lecz nie umiał w
nim ukryć rozbawienia.
- Dziwne jest to, że taki demon pojawia się na tak
bezpiecznej ścieżce jak tamta. Kiedy byłam mała żyła w tym samym stadzie co
teraz. Moja matka była… Cóż. Była wariatką bez dwóch zdań lecz siłą nie
gardziła, ojciec tak samo. Ja też byłam silna i wytrwała. Byłam już na jednej
wojnie. Lecz parę zdarzeń w moim życiu zadecydowało o tym, iż mam prawo tu być.
Byłam silna lecz spotkałam pewną przeszkodę, która wyssała ze mnie połowę
życia, połowę mnie i połowę mojej energii. Mogłam zginąć całkiem lecz
przedziwny los zdecydował, że mam żyć. I wierz mi, ja nie chcę tego ciała, to
ciało zadaje mi ból nie tylko fizyczny ale i psychiczny. Czuję wstręt do tego
ciała. Moje serce płacze codziennie nad straconą przeszłością. Ale to jest ciało
a ciało jest naprawdę niczym. Liczy się duch. Mój duch jest niezwykły i ja to
czuję. I dlatego gdy walczę, to walczę duchem a nie ciałem. – wystrzeliłam to z
siebie jak pociski i zamilkłam.
Wilk nadal łypał na mnie nienawiścią ale zabrakło mu już
słów. Opuściłam łeb. Ja nie chcę żyć. Nie mam powodu aby żyć. Ale muszę. Gdybym
mogła być choć na chwilę kim innym.
Gdybym mogła cofnąć czas. Dlaczego nie zginęłam z rąk tego demona?! To
przyniosłoby mi spokój. Ktoś chciał abym żyła, ktoś mnie potrzebuje tak samo
jak ja jego…
Lorgan? Co wyszło to
wyszło. Teraz kolej na twój popis. :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz