Odetchnęłam z ulgą
gdy ujrzałam spowrotem Lianor. Udałyśmy się szybko w bezpieczne miejsce, gdzie
odpoczywała reszta stada. Rozmawiałyśmy długo na temat tego i owego. Jeszcze parę razy zapytałam klacz czy wszystko
jest ok i obie się pożegnałyśmy. Odeszłam pomóc Marinie przy opiece nad
rannymi. Musiałam jakoś jej się odwdzięczyć za troskliwą opiekę po znalezieniu
w wąwozie. Niedługo potem zapadła noc. Ruszyłam zamyślona w kierunku jaskini.
Gdy weszłam pierwsze na co padł mój wzrok było coś w rodzaju wyścielonego łoża.
Bez wahania położyłam się na mięciutkim kocyku z najdelikatniejszej wełny,
przysłanej od babci. Puszek ułożył mi się na grzbiecie i parę sekund później
spał jak zabity. Ja też nie musiałam długo czekać ażeby nadszedł mój sen…
Wędrowałam leśną ścieżką wzdłuż ciemnej rzeki. Noc była
taka piękna! Nagle z oddali rozległ się okropny krzyk a zaraz potem szyderczy
śmiech. Przestraszyłam się okropnie i mimo trzęsących nóg ostrożnie udałam się
szlakiem wyznaczonym przez nieludzkie dźwięki. Zajrzałam zza krzaków. Na
wieeeelkiej polanie odbywała się prawdziwa rzeźnia! Tysiące a nawet setki tysięcy
demonów wbijało swoje kły w moich przyjaciół. Wśród nich zobaczyłam Lianor.
Krzyczała w niebo głosy. Jej śmierć była długa i bolesna. Chciałam skoczyć im
wszystkim na ratunek lecz coś trzymało mnie za nogi. Krzyknęłam raz i drugi. Z
ciemności coś wyskoczyło i…
Obudziłam się.
Poczułam kropelki potu na „czole”. Delikatnie zsunęłam Puszka z grzbietu.
Wymamrotał coś przez sen. Pocałowałam go i z bijącym sercem pocwałowałam szukać
Lianor. Nigdzie jej nie było! Przełknęłam ślinę. Nagle o coś się potknęłam. Runęłam
na ziemię lecz zaraz się podniosłam.
- Hej, co się
stało? – spytała świeżo przebudzona klacz.
- Dzięki Bogu!
ŻYJESZ! – uśmiechnęłam się i przytuliłam ją.
Odwzajemniła uśmiech
i spytała lekko zdziwiona:
- A dlaczego
miałabym nie żyć?
Westchnęłam.
- Dzieje się coś
dziwnego… I nie wydaje mi się aby to był to tylko wybryk mojej wyobraźni… -
szepnęłam cicho.
Lianor? Brakrakus wenus maximus :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz