Otworzyłam szerzej
oczy. No tak… Czułam się słabo a nogi
miałam jak z waty.
- Cofam to co Ci
wcześniej mówiłam w Martwych Ziemiach… - szepnęłam Death na ucho.
Zaśmiała się dziwnie.
Nagle zdałam sobie sprawę z tego co znaczy objęcie tronu demonów.
- Ale czy to
oznacza, że… - zaczęłam lecz nie mogłam dokończyć.
- … - Death nie
mogła nic powiedzieć. Chyba pomyślała o tym samym co ja.
Wojna. Poczułam się
nieswojo. Ja, jedna, słaba wśród diabłów. Diabłów których moich zadaniem jest
zabić. Nawet przez chwilę zaczęłam się bać samej Angel. Cofnęłam się o krok.
- Po czyjej jesteś
stronie? – zapytałam niepewnie.
Zastanowiła się po
czym westchnęła i odpowiedziała:
- Nie wiem…
Naprawdę… Chyba…
Wtem nagle w
mrocznym diablim domu pojawił się… Zrobiło mi się teraz naprawdę słabo; posłannik
Dead’ a. Czarny, płonący nienawiścią. W oczach gniew, w ustach posmak krwi. Nic dziwnego, że jest w
armii naszego wroga.
- Szukam córki
Lucyfera; niejakiej Death Angel. – wyczytał na głos swój rozkaz.
Słudzy rozeszli się
na boki i wskazali drogę do klaczy i mnie, chowającej się za jej skrzydłami.
Pokonałam strach i podeszłam obok niej.
- Rozumiem, że to
TY jesteś księżniczką diabłów, tak? – spytał posłannik głosem mrożącym krew w
żyłach. – A to kto?!
Wskazał na mnie.
Słudzy milczeli.
- Obca… -szepnął w
końcu jeden.
Posłannik
zmarszczył „czoło”. Rozłożył skrzydła i podszedł do mnie.
- Pójdziesz ze
mną! – warknął. – Dead zadecyduje o TWOIM losie. Módl się abym to ja miał tą
przyjemność a nie ON! A Ty księżniczko myślę, że nie masz nic przeciwko temu
aby iść ze mną, prawda? Chyba wiesz kim jest nasz władca?
Widziałam, że chce
zaprzeczyć ale posłannik zatkał jej usta czymś w rodzaju dymu i przykuł do
ściany.
- PRAWDA?! –
wykrzyknął.
Puścił ją w końcu.
W głębi duszy (jeżeli ją miał) bał się jej. Posłał coś w moją stronę. Poczułam
ból w klatce piersiowej. Zrobiło mi się czarno przed oczami i poczułam, że
lecimy w górę. Chwilę potem już całkiem straciłam świadomość…
Death Angel? Masz rację… BARDZO ciekawie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz