- Ey?- spytała Star ostrożnie- Co jest?
Szybko się otrząsnąłem i przybrałem swoj opanowany wyraz twarzy.
- Nic. Nie ważne- ruszyłem szybszym krokiem
Nie wiedziałem czy ma zamiar drążyć temat czy nie, ale w ostatniej chwili gdy otworzyła usta, natychmiast je zamknęła.
Szliśmy tak dalej w nieprzerwanej, troche napiętej ciszy. Star szła kilka kroków za mną. Ja za to szedłem leniwym stępem z lekko upuszczony głową w dół. Chciałem pójść gdzieś daleko. Jak najdalej. Śmierć brata z przed tygodnia jeszcze we mne tkwiła. Bedzie tak tkwiła do konca życia. Czyli przez niezliczone lata. Teraz, pierwszy raz w życiu, przeklnąłem moja nieśmiertelność. A blizna na pysku jeszcze to bedzie mocniej utwierdzała.
Star? Brak weny :C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz