- Nie! Zostań... znowu cię stracę. - powiedziała i zagrodziała mi droge. - Albo inaczej pójdę z tobą.
- Nie... zostań, proszę... - Spojrzałem w jej oczy.
- Ech... niech ci będzie.
***
- Zaraz wrócę, nie martw się. - odparłem trochę ciszej.
Skierowałem się w stronę lasu. Na jego granicy jeszcze na chwilę odwróciłem się w stronę klaczy, nie była zadowolona z mojej decyzji. Nie dziwię się jej.
Wpadłem do lasu juz w ciele wilka. Trochę dalej odemnie, zobaczyłem sylwetkę uciekającego konia. Ha, myślał że tak po prostu ucieknie, mylił się. Ruszyłem pędem w jego stronę. Jestem szybki i z łatwością go dogoniłem. Byłem tak blisko, że do głowy wpadł mi tylko jeden pomysł. Skoczyłem na jego grzbiet. Moje białe zęby wbiły się w jego kark. Ogier nie mogąc zrzucić mnie, uderzył całym ciałem o drzewo, a ja zleciałem prosto w krzaki. Złapał mnie za kark i wyciągnął mnie.
< Sorry ale mam totalny brak weny ;-; > Vena ? Może Caleb ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz