- A propos przyjaciół - szepnęłam. - Mam przyjaciela.
- Kogóż to? - spytała ze złośliwym uśmieszkiem.
- Cole'a. No dobra, może to nie przyjaciel, ale przynajmniej, to mój kolega.
Niezadowolona mruknęła coś pod nosem.
- Ja już idę - powiedziałam i wzbiłam się w powietrze.
Leciałam do mojej jaskini.
***
~Około 3 w nocy~
- Tak. Tak. Tak, to dobry pomysł. Ta.. - gadałam do siebie. Nie dałam rady zasnąć, więc nawijałam do siebie.
Miałam szalony, dziwaczny pomysł, ale zrealizuję go dopiero jutro.
W końcu, godzinę później zasnęłam.
***
~Rano~
Wstałam nieprzytomna. Była około 7.
- "Nie dam rady. Idę jeszcze spać" - jak pomyślałam, tak zrobiłam.
Po niecałej godzinie obudził mnie cichy stukot kopyt.
Bez jakiegokolwiek zainteresowania, podniosłam łeb i... ujrzałam w wejściu jaskini konia, okrytego szaro-zielonym płaszczem.
Rose?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz