A ty?-zapytał mnie Liam
-Jasne. Po to tu przyszłam, nie?-uśmiechnęłam się
-No to witajcie w stadzie Kings of the hill-odwzajemnił mój uśmiech nie
patrząc w ogóle na Cole’a
Gdy zobaczyłam Liama po raz pierwszy w niczym prawie nie przypominał
swojego brata, więc gdy dowiedziałam się o ich pokrewieństwie troszkę się
zdziwiłam. Jednak kiedy przywódca uśmiechnął się do mnie nie miałam już
wątpliwości. Ten sam uśmieszek wszystko wyjaśniał.
Po tych słowach pożegnałam się krótkim „to ja spadam, na razie!” i
potruchtałam w stronę mijanej wcześniej łączki zostawiając Liama i Cole’a
samych. Ssanie w żołądku było już nie do zniesienia i gdy tylko dostrzegłam
większą kępkę trawy zaczęłam jeść. Trawa tutaj była bardziej soczystsza i
smaczniejsza niż na obrzeżach terenów Kings of the hill, gdzie wcześniej nocowałam.
Kilka minut później brzuszek był już napełniony i zadowolony. Postanowiłam
pozwiedzać tereny. Sama? Jak najbardziej. Nie miałam wtedy ochoty z nikim
paplać o pogodzie czy innych pierdołach. Tak, więc ruszyłam dziarsko
opuszczając bezpieczniejsze rejony stada…
<Cole? Brak weny xC>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz