-Stado?-zapytałam z ciekawością-Szukasz jakiegoś?
Samiec uśmiechnął się i skinął lekko głową w odpowiedzi, a jego głęboko
czarna sierść zdawała się wciągać powietrze wokół. Jedyne co wyróżniało się
spośród czarnego koloru były błyszczące bystre oczy, ten szelmowski uśmieszek i skrzydła, a konkretnie
ich niebieskie końce.
-Tak, stada mego brata Liama. Należysz do niego? Albo wiesz może gdzie
jest?-zapytał po raz drugi
-Nie, nie należę do niego, ale zastanawiałam się czy nie dołączyć. Jest
niedaleko.-powiedziałam i ruszyłam przed siebie mijając Cole’a
Ogier spojrzał za mną.
-To idziesz czy nie?-rzuciłam
Cole zrównał krok z moim i szliśmy teraz ramię w ramię. Kątem oka
przyjrzałam się mu dokładniej. Był trochę wyższy ode mnie, dobrze zbudowany.
Szedł wyprostowany z uniesioną lekko głową. Jego chód był mi nieco znajomy.
Przebłysk wspomnienia uruchomił myśl, że powinnam uważać na Cole’a. Pegaz
dostrzegł, że się w niego wpatruję i już miał zamiar coś powiedzieć, ale moja
noga zahaczyła o jakiś korzeń. Poleciałam do przodu jak długa. Cole
błyskawicznie mnie podtrzymał. Miał strasznie szybki refleks, jakby ćwiczył go
codziennie. Podniosłam się szybko i zrobiłam krok odstępu od ogiera.
-Dzięki-wydusiłam i natychmiast zmieniłam minę z zaskoczonej na
standardową, która nie zdradzała prawie żadnych emocji-Czasem jestem straszna
niezdarą.
Cole uśmiechnął się tylko i ruszyliśmy dalej. Po drodze rozmawialiśmy
trochę. Taka gadka szmatka żeby nie było zbyt cicho.
Po kilku minutach doszliśmy na łąkę. Spytaliśmy się siwej klaczy, która
należała do stada i z tego co się dowiedzieliśmy ma na imię Prima, gdzie możemy
znaleźć przywódcę stada. Ona odpowiedziała, że Liam jest gdzieś tutaj blisko,
bo chwilę temu go widziała. Cole wzbił się w powietrze i przeczesał wzrokiem
teren. Skinął na mnie głową, że mam za nim lecieć. Odbiłam się od trawiastego
podłoża, a w brzuchu ponownie mi zaburczało. Trudno, jedzenie musi poczekać.
<Cole? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz