Godni? Nie. Jak możecie być goni.... Mordercy. Byłem snem, a potem... Chałas i te wszystkie.... Sznurki. Musiałem zabić tego drugiego, "dobrego". Nie chciałem, ale w tym świecie nie zawsze mamy wybór. Jestem gotów. Otrzymałem misję. Pokój w naszych czasach.
Jestem wolny. Nic już za sznurki nie trzyma mnie. N I C.
****
Przekroczyłem granicę. Z dala od Ligi. Byłem wolny. Trzeba było tylko teraz znaleść stado Liama. Wzbiłem się wysoko w błękitne niebo.
Zmęczony godzinami lotu postanowiłem iść teraz pieszo. Wszedłem w gęsty, ciemny las. Dobra kryjówka. Lecz ja twardo szedłem dalej. Nie mogłem sobie pozwolić na postój. Nie teraz. Duże ryzyko dalej wisiało w powietrzu jak ciężki dym. Wiedziałem, że nigdy się od niego nie uwolnię. Będzie mi towarzyszył do końca życia jak chwast. Plama na honorze. Gdybym wiedział wcześniej...
Pogrążony w myślach, ocknąłem się gdy na coś wpadłem. A raczej na kogoś. Była to klacz pegaza. Nie miałem nastroju do rozmowy, ale może samica widziała coś na temat stada?
- Patrz gdzie...- zaczęliśmy w tym samym momencie
Klacz zlustrowała mnie od góry do dołu swoim spojrzeniem.
- Cole- przedstawiłem się
- Star- odparła- Star Shadow.
Moje kąciki ust lekko drgnęły.
- Skarbie, wiesz może czy w pobliżu znajduje się jakieś stado?- spytałem obojętnie, uśmiechając się szelmowsko
Ahh... Ten gest wszedł mi już chyba w krew.
<Star? Zechcesz dokończyć? Xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz