niedziela, 4 września 2016

Naix - Strateg

"Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, od­kry­waj."
http://pre03.deviantart.net/c5ff/th/pre/i/2012/101/d/6/cm__nakita_by_veradaine-d4vurts.jpg
IMIĘ: Naix, zwany też Blizną.
PŁEĆ: ♂
WIEK: 4 lata 6 miesięcy
RASA: Koń
RANGA: 3
HIERARCHIA: Strateg
GŁOS: BebopVox
MOCE:
~ Potrafi zwodzić zmysł wzroku, oszukiwać innych i tworzyć Iluzję. Niestety ta zdolność nie jest do końca opanowana i często są one nietrwałe, bądź pojawiają się samoistnie. Twory nie mają zapachu, smaku, ani nie można ich dotknąć.
~ Po matce, mimo, że nie jest tego świadom, odziedziczył zdolność pobierania energii życiowej od innych stworzeń, roślin czy czegokolwiek co ją posiada. Czasem korzysta z tego nieświadomie. Pozwala mu to szybciej się regenerować czy odzyskać siły, ale nie może mieć energii ponad normę bo to wyniszcza jego organizm.
~ Inną zdolnością, jeszcze przez niego nie odkrytą jest zmiennokształtność. Może on zmienić się w dowolne, już przez niego widziane stworzenie, jeśli ich masa nie jest znacząco różniąca.
UMIEJĘTNOŚCI:
Siła: ★
Wytrzymałość: ★★
Zwinność: ★★★
Szybkość: ★★★
Czujność: ★★★★★
EKSTERIER:
Budowa: Mimo, że jest dość masywnym ogierem to nie ma w sobie za dużo siły. Jego ciało jest poznaczone wieloma bliznami, waga wciąż nie jest poprawna, a on sam sprawia wrażenie wręcz kruchego konia. Szczególnie, że nie jest też zbyt wysoki.
Maść: W większości kasztanowy z beżowymi, od czasu do czasu białymi plamami.
Głowa: Proporcjonalnie do ciała, nie jest ona zbyt wielka, a raczej dość drobna. Wyróżnia się jednak limonkowymi oczami oraz, często zadziornym, uśmieszkiem.
Grzywa: Długa, nieco wyliniała, o dość niepospolitych kolorach. Bliżej ciała jest ona szarawa, z lekką domieszką brązu, by przejść w bury beżowy.
Ogon: Jak grzywa.
Nogi: Średniej długości, z budującymi się dopiero mięśniami.
TEMPERAMENT: Cóż, urwał się chyba z kosmosu. Mimo swojej historii, dezorientacji z niej związanej i wszystkich innych czynników, które powinny na niego zadziałać to pozostał po prostu... sobą. Dość irytującym sobą. Koń stanowczo zbyt pewny siebie, w stosunku do klaczy często szarmancki i natrętny, ale... posiadający swój urok i tajemnice. Potrafi sobą urzec, ale potrafi też zdenerwować zwłaszcza, gdy jego "małe kłamstweka" wychodzą na jaw. Taaak, często koloryzuje swoje historie czy też całkowicie zmyśla, korzystając z amnezji i usprawiedliwiając się "przecież nic nie pamiętam, a mogło tak być"!
Mimo wszystko jest jednak miły i raczej unika konfliktów, a w przypadku sprzeczek innych koni - stara się być mediatorem. No, jak porządnie go trzepnąć lub przy poważnym problemie potrafi trochę się uspokoić. Potrafi logicznie myśleć, łączy szybko fakty i stara się pomóc na wszelaki sposób. Często jednak robi to też nawet wtedy, gdy druga osoba odmawia współpracy. Przecież nie mogło być tak idealnie, prawda?
Uwielbia jednak towarzystwo innych, w samotności wariuje. Choć akurat Sherry dokładnie dba o to, by tak się nie stało i przylatuje go wtedy troszkę powkurzać. Sam jednak też sporo gada, kocha innych rozśmieszać, a przy różnych sytuacjach przybiera różne maski. Jednak, by zdobyć jego zaufanie trza nieco się z nim poszlajać. Bez tego tak naprawdę mało kto go zna i choć będzie chciał każdego ratować, każdego pocieszyć, ignorując własne problemy, to o sobie mało co zdradza. Dla przyjaciół jednak - prawdziwy koń, na którym można polegać.
Lekkomyślny, rzadko zastanawia się co potem zrobi co niezbyt współgra z jego odwagą i chęcią przygód, która często graniczy wręcz z głupotą.
I mimo wszystko - zawsze czujny i dość nieufny.
RODZINA: Nie zna, prawdopodobnie nie żyje.
TOWARZYSZ: Shervana
PARTNER: -
HISTORIA: Bieg. To pierwsze co pamięta.
Ucisk w klatce piersiowej, metaliczny posmak w ustach, bolące kopyta i to rwanie w lewej, tylnej nodze. Wszędzie wokół migają kolorowe smugi i chyba jest zima, ale wszystko mu się rozmazuje.
Mimo wszystko wie, że nie może przestać, że musi biec. Przed siebie, coraz dalej, nie może się zatrzymać. Po prostu nie może. Dlatego też nie kłóci się z intuicją i słucha jak jego kopyta regularnie przebierają o zmarzniętą ziemię. Sam odpływa. Pod koniec ledwo co daję radę wyminąć jeden z tych wielu, podłużnych, ciemnych kształtów.
- Nie wytrzymam, muszę odpocząć. - przebiegło mu przez myśl i stanął, a równocześnie poczuł jakby coś go paliło w klatkę, gdy gdzieś na granicy umysłu usłyszał krakanie.
- Empire, co Ty sobie myślisz?! - usłyszał skrzekliwy głos w umyśle. - Mam niby ratować tego palanta?
Z nieba sfrunął kruk, usiadł na pysk Naix'a i przekrzywił łeb, by zaraz spojrzeć w górę.
- Nie wygląda na zbyt mądrego. Dobra, jestem Ci coś winna, ale ostatni raz mnie w coś takiego pakujesz! - znów usłyszał tajemniczy głos, a potem ptak znów na niego spojrzał. - Dobra, Kaleko, idziesz za mną.
Koń patrzył nierozumnie, stworzenie było dla niego zaledwie ciemną plamą na białym tle. Nie łączył go też z tym głosem. On czuł, że zaraz odpłynie.
- Ej, opanuj się. - kształt zrobił się większy, znów na nim usiadł, ale tym razem poczuł ból, gdy w jego pysk wbiły się ostre szpony. - Halo, jest tam kto? Mózg chyba zgubiłeś. Idziesz za mną, za moim głosem, jasne? Nic więcej tylko idziesz za mną to nawet pisklak potrafi.
I tym sposobem koń znów ruszył. Szedł, szedł, aż dotarł do jaskini gdzie następnego dnia znalazł go sędziwy ogier. I tak rósł, wychowywany na spółę z porypanym staruszkiem, i tak samo lub jeszcze bardziej spaczonym krukiem.
Nie dziw, że wyrosło takie coś.
KONTAKT: Safira00

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz