niedziela, 11 września 2016

Od Cole'a CD opowiadania Angel

- Gotowi, 3, 2, 1, START! - krzyknęła klacz i razem ruszyliśmy szybkim galopem
Angel nie był gorsza. Biegliśmy równo, ona jednak zwolniła i wyrównała tempo. Wyprzedziłem ją. Dobrze wiedziałem co zamierza. Na końcu przyspieszy. Ale nie, nie. Ja byłem wytrzymały. Stworzony do takich rzeczy. Już nie raz się ścigałem i to w gorszych warunkach. Wyrównałem tępo i biegłem dobre kilka metrów przed klaczą. Od polany nie dzieliło nas już dużo. Kilkanaście metrów. Wiedziałem, że Death zaraz przystąpi do ofensywy i przyspieszy. Moje jedno ucho powędrowało w tył, w stronę Angel.... Death. Poprawiłem się. Słyszałem jej równe odbicia od podłoża, ale też byłem gotów na to, iż zaraz przyspieszy. I tak się stało po chwili. Angel ruszyła szybko. Wydłużyła krok i zaraz znalazła się obok mnie. Słyszałem jej ciężki oddech i nabieranie powietrza w płuca. Na mojej kladce piersiowej znów pojawiały się kropelki potu. Biegliśmy nieprzerwanie łeb w łeb. Spojrzałem kątem oka na klacz. Ona na mnie również. Wtedy zarżałem triumfalnie i przyspieszyłem. Chciałem wygrać i wiedziałem, że mnie na to stać. Wydłużyłem krok, mięśnie w nogach odmawiały mi posłuszeństwa. Lecz biegłem twardo dalej. Nagle przede mną jakby coś się objawiło. Stanąłem jak wryty. Death wyprzedziła mnie jak torpeda, a potem gwałtownie zahamowała i obejrzała się w moją stronę. przed sobą jakbym ujrzał ni to Death'a, a może Lee? Już sam nie wiem. Pewnie mi się wydawało. Tracę ostatnio głowę od tamtego wydarzenia.
- Cole?! Wszytko gra?- krzyknęła klacz do mnie

Angel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz