środa, 14 grudnia 2016

Od Mariki CD Naix




Uśmiechnęłam się do niego dziwnie i odrobinkę tajemniczo.
- Mam pełne prawo przebywać gdzie chcę i kiedy chcę. – odrzekłam spokojnie. – Ty też masz takie prawo i właśnie z niego skorzystałeś. A skąd cię znam? Po pierwsze uważam, że wszyscy powinniśmy się w tym stadzie znać. W            przeciwnym razie możemy sobie pomarzyć o zwycięstwie z demonami. A po drugie… Tajemnica!
Zaśmiałam się i posłałam mu lekko pogardliwy uśmieszek.
Przyjrzał mi się uważnie i wybałuszył oczy.
- Czy ty… - zaczął.
- Tak, nie mam jednego oka. Ale to nic. Jeśli znajdę dobrego szamana odzyskam je. Wojna zabrała mi dużo więcej… - spuściłam łeb.
Nagle z krzaków wyleciało czarne ptaszysko. Było jasne, że jest to Shervana. Machała energicznie skrzydłami sypiąc swoimi czarniuśkimi piórami wokoło.
~Na… Nai… NAIX! – wycedziła dysząc i uderzyła o szyję ogiera. ~ On… tam… jest!!! Mówię ci, wiejemy!
Naix westchnął niezdecydowany.
Pędziliśmy najszybciej jak mogliśmy, prowadzeni przez kruka. Już chciałam zatrzymać ich lecz oto w tej chwili usłyszałam głośny tupot, stalowy, rzęsisty i oddech. To „coś” były zaraz za nami. Męczyła mnie ciekawość kim albo czym jest ten owy potwór lecz doskonale wiedziałam, że jeśli się odwrócę mogę sprowokować atak, do tego przepadnę przez jeden z tych cholernych konarów, rozpieprzę mordę i na sto procent to „coś” mnie zeżre. Poczułam okropny smród. Naix i to ptaszysko, jakby wiedzieli co będzie potem przyspieszyli i dali sobie jakieś porozumiewawcze znaki. I w tej oto chwili stało się. Zanim pojęłam co się dzieje już leżałam na ziemi ogłuszona mega potężnym rykiem. Świszczało mi w uszach, obraz rozmył się i świat zaczął się niebezpiecznie kręcić wokół mej głowy. Ogier i kruk utworzyli coś w rodzaju „bariery telepatycznej” dzięki czemu dźwięk nie dotarł do nich z taką siłą. Ignorując stan mojego mózgu, obróciłam się napięcie i zobaczyłam głodne kły zbliżające się ku mojej głowie. Wszystko widziałam jak na zwolnionym filmie. Nieświadoma jeszcze tego czego umiem palnęłam „czymś” w potwora. Myślałam, że to zwykły podmuch lecz jak okazało się nie. Zobaczyłam jak zwierz zamyka powoli ślepia i przechyla się wprost na mnie. Spojrzałam w tył. Była tam stroma, piaszczysta skarpa.
Szybko rzuciłam się w dół wzbijając w górę tumany piachu. Gdy sturlałam się, prędko wstałam i uskoczyłam do przodu. Olbrzymie cielsko wylądowało jakieś 50 cm ode mnie. Z czarnych nozdrzy wydobył się czary dym, który leciutko poparzył moje nogi. Stwór jeszcze żył. Z ulgą stwierdziłam, że nie doznałam żadnych urazów a i moja głowa dochodzi do siebie. Zobaczywszy na górze odrobinkę zszokowaną parę moich nowo poznanych przyjaciół wdrapałam się z powrotem po skarpie.
- Jak ty normalnie radzisz sobie z tym cholerstwem? – zaśmiałam się.
- Normalnie spotykamy większe sztuki, fałszywy alarm. – warknął kruk.
Naix? Brak pomysłu :v

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz