niedziela, 11 grudnia 2016

Od Mariki CD Lianor

[…] Wzięłam drżącymi zębami kopertę od Veny.
- Zanieś ją prosto do Cole’go. Tylko… uważaj na siebie. – powiedziała smutno.
Kiwnęłam głową i ruszyłam galopem przed siebie. Co chwilę potykałam się o korzenie drzew i zeschłe krzewy. Gdzieś w chaszczach coś jęknęło sfrustrowane. Ten słaby dźwięk wydał mi się skądś znajomy… „Nie zatrzymuj się, nie zatrzymuj się…” powtarzałam sobie. To co trzymałam w zębach było śmiertelnie ważne więc nie mogłam chociażby zwolnić jednak…
- Marika, to ja… Tu jestem… - jęknęło to „coś” ale ja już wiedziałam kim ono było.
Z bijącym sercem i poczuciem zagrożenia, chowając się za wysokimi badylami, prześlizgnęłam się do rannej klaczy. Tak, to była Lianor.
- Pomóż… Ja chyba… Chyba… Umieram… - wymamrotała słabo.
- Nie, nie umierasz choć przyznam, że nie wyglądasz za dobrze. Zaraz przyprowadzę po… Zaraz zaniosę cię do medyka tylko powiedź czy umiesz określić CO cię zaatakowało? – zapytałam w miarę spokojnie.
- Wilk… - powiedziała cicho. – De… Demon…
Kiwnęłam głową. Było jasne, że w tym stanie nic więcej się nie dowiem. Walić bezpieczeństwo stada… Zaśmiałam się do siebie. Jeśli przez nią wylecę z tej wesołej rodzinki własnoręcznie ją zakatrupię. Tak wtedy sobie żartowałam. Znalazłam duży liść bayli  i obwiązałam go wokół brzucha klaczy. Z trudem załadowałam ją sobie na plecy i ostrożnie skierowałam się do Mariny. Wiatr szeleścił niebezpiecznie co przyprawiało mnie o drgawki. Już niedaleko. Zaniosę ją i polecę prościutko do… PŁAPKI.
- Kuźwa! Lepiej trafić nie mogłam! – ryknęłam zła na siebie gdy sznury sparaliżowały moje nogi i uniosły do góry.
Jeśli nie umrę od tych, którzy te sidła przygotowali to zginę z rąk mojego Przywódcy. Lianor umiera tu mi skrępowana a jeśli oprawcy zechcą listu to… Będzie więcej ofiar. A jakby tak… zjeść ten papier?! Nie… To nawet nie miałoby sensu. Demony zrobiłyby wszystko aby uzyskać to pismo. Poszatkowałyby mnie i wydobyłyby jeszcze nie przetrawiony papier.
- No to… Smacznego diabełki. Dziś macie na obiad dwie soczyste panienki! – zażartowałam sobie.
Poczułam swąd dymu i jakoś tak zemdliło mnie. Zobaczyłam kropki przed oczami i… zasnęłam błogo…
Lianor?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz