wtorek, 27 grudnia 2016

Od Phanthom'a cd. Veny ~Event

Rozmowa z tą klaczą przebiegała w bardzo spokojnej atmosferze, takiej luźnej, jakbyśmy byli starymi znajomymi, dopóki nie wróciła Vena. Od razu poczułem jak się wszystko spina, ale mówi się trudno. W końcu to ona jest moją towarzyszką niedoli czy czegoś tam, a ta czarna zgrabna klacz jednym z tych, którzy nas porwali.
- Widać naszą wyspę! Ląd! - krzyknął jakiś ogier. Nie szukałem go, tylko spojrzałem przed siebie na morze, lekko na wschód, gdzie rzeczywiście zaczynał się pojawiać ląd. Chwile patrzyłam na to wszystko, aż nie podeszli do nas jakieś konie.
- Zaraz będziecie w nowym domu - odparł jeden z dziwnym uśmieszkiem na twarzy. Zignorowałem go, a po chwili Vena zrobiła to samo. I dobrze, niech nie myślą, że jakiekolwiek ich słowa na nas wpływają. Bynajmniej na mnie, Vena może sobie z nimi robić co chce,nawet próbować uciec, ale beze mnie. Nawet, jeśli z łatwością bym mógł rozgryźć te cholerne liny, które zaczynają mnie już obcierać.
- Wyciągnąłeś coś od niej? - zapytała cicho moja towarzyszka. Spojrzałem na nią na chwilkę, po czym wróciłem do krajobrazu zbliżającego się lądu.
- Na ten temat? Nie. Rozmawialiśmy miło i tyle - odparłem obojętnie.
- Tylko nie mów, że wpadła ci w oko - sam nie wiem czy mówiła to z rozbawieniem, czy z politowaniem w głosie. Nie ważne.
- Raczej nie dożyje dnia, w którym pojawi się na tyle piękna klacz, aby zawrócić mi w głowie - wytłumaczyłem, po czym miedzy nami zapanowała cisza, aż do uderzenia statku o ląd. Na początku siłą nas chcieli wypchać, aż czarna pegazica powstrzymała ich mówiąc, że raczej pójdziemy sami. I tak było. Bez żadnych problemów zeszliśmy po desce - niestety skrzydeł dalej nie mogliśmy używać - na ziemię.
- Lepiej pilnuj się i swojej koleżanki - poradziła mi czarna towarzyszka, która posyłając mi uśmiech ruszyła przodem. Zacząłem szukać wzrokiem Veny.

<Vena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz