wtorek, 4 października 2016

Galant - Zwiadowca

"Świat to trud­ne miej­sce. Je­mu nie za­leży. Choć nie żywi niena­wiści do ciebie i do mnie, nie darzy nas też miłością. Dzieją się na nim rzeczy straszne, których nie można wytłumaczyć. [...] Świat cię nie kocha. [...] Pa­miętaj jed­nak, żeby ro­bić swo­je. Ta­kie masz za­danie na tym trud­nym świecie, mu­sisz pod­trzy­mywać swoją miłość i ro­bić swo­je choćby nie wiem co."
Podczas użycia mocy.
IMIĘ: Galant
PŁEĆ: ♂
WIEK: 3 lata 5 miesięcy
RASA: Koń, może zmienić się w skrzydlatego jednorożca
RANGA: 3
HIERARCHIA: Zwiadowca
GŁOS: Maciej Balcar
 MOCE:
*Kiedy chodzi po wodzie (w niezmienionej formie) zostawia za sobą lód, po zmianie jest w tz. pełnym użyciu mocy: chodząc (niezależnie już od powierzchni) zostawia za sobą lód i śnieg, a kiedy wzbije się z powietrze z jego kopyt i skrzydeł sypią się lśniące płatki śniegu
*Lód jest jego żywiołem, może ,,bawić się" nim jak tylko zechce
*Potrafi, jak tafla lodu stać się czyimś odbiciem - nie tylko może posiąść czyjś wygląd( to akurat na krótki okres czasu max. 2 dni, ale jest to dla niego bardzo wyczerpujące), ale także (co robi często nieświadomie) nabrać czyichś nawyków, czy charakterystycznych cech charakteru (tu także jedynie na jakiś konkretny okres czasu, choć dłuższy niż przy wyglądzie)
UMIEJĘTNOŚCI:
Siła: ★★★
Wytrzymałość: ★★★★
Zwinność: ★★★
Szybkość: ★★★★
Czujność: ★★★★★
EKSTERIER:
Budowa: Na pierwszy rzut oka to takie chucherko troszku, ale niech was pozory nie zmylą, ma mocno umięśnione i wygimnastykowane nogi i podobnie mocną szyję i grzbiet
Maść: Kara z delikatną odmianą na brzuchu i latarnią na pysku z wycięciem w kształcie karo na chrapach
Głowa: Proporcjonalna, o prostym profilu, bursztynowe, kontrastujące oczy
Grzywa: Długa, lekko przerzedzona
Ogon: Trochę gęstszy niż grzywa, długi, matowy
Nogi: To zdecydowanie jego atut. Silne, długie, kopyta wytrzymałe i mocne
TEMPERAMENT:
Galant jest z reguły energiczny, beztroski i wesoły, choć w głębi duszy jest bardzo skryty i nieufny. To także bardzo ambitny i sympatyczny koń, każdego dnia stara się być coraz lepszą wersją siebie. Nigdy się nie poddaje, jest uparty i niezłomny. Przebył długą wędrówkę, która pozostawiła po sobie duży wkład w jego charakter, stał się bardzo czujny, tajemniczy (nie mówi o sobie za wiele) i opanowany nawet w kryzysowych sytuacjach. Jest romantykiem, ooo tak... zawsze ciągło go do klaczy, być może dlatego, że nie miał z nimi zbyt dużo do czynienia, intrygują go, ciekawią, a on ma w sobie coś takiego, co je onieśmiela, jednakże jeszcze żadna nie była w stanie zrozumieć jego pokręconej duszy i dotrzeć do jego wnętrza, można powiedzieć,że jest jak zbłąkany Romeo szukający swojej Julii. Wielu uważa, że nie ma żadnych zahamowań, jeżeli ktoś przypadnie mu do gustu - nie da mu żyć. Zawsze stara się każdemu dać szansę na bycie sobą, nie lubi, gdy ktoś przy nim udaje kogoś kim nie jest.
RODZINA: Zna tylko swoich dwóch braci: Shouna i Glasa, matkę - Grace jedynie z opowieści braci
TOWARZYSZ: Charme
PARTNER: Julio przyjdź do mnie!
HISTORIA: Nie pamiętam swojego wczesnego dzieciństwa, moje pierwsze wspomnienia związane są z wędrówką wraz z braćmi, najstarszym Glasem i ,,średnim" Shounem, miałem wtedy jakiś rok. Często pytałem braci o swoją przeszłość, ale oni unikali tematu, jedynie czasami wspominali o Grace, mówili, że była naprawdę wspaniałą klaczą. Przemierzaliśmy razem świat, sami, tylko we trójkę, nie wiedziałem, nie rozumiałem dlaczego. Pewnego dnia kiedy przeprawialiśmy się przez góry spotkałem Charme, była taka malutka, biedna, wyglądała jakby za chwilę miała się roztopić, a było to gorące lato. Miałem wtedy 2 i pół roku, umiałem już używać swoich mocy, to była chwila, impuls, obsypałem jej ciało delikatnie odrobiną śniegu, jej stan delikatnie się poprawił. Tej nocy zostałem przy niej, razem z braćmi ustaliliśmy, że to czas, aby każdy poszedł w swoją stronę, tak też zrobiliśmy, moi bracia poszli: Shoun na wschód, Glas na zachód, ja zaś zostałem przy Charme. Z czasem przyszła jesień, stan maleńkiej istotki z każdym dniem był coraz lepszy, aż w końcu ,,odżyła", zostaliśmy w górach do zimy, przez ten czas między nami zawiązała się głęboka więź, staliśmy się nie rozłączni. Gdy nadeszła zima postanowiłem zabrać ze sobą Charme i ruszyć w dalszą podróż, w wieku 3 lat dotarłem do naprawdę dziwnego miejsca, było to całkowite odludzie, ogromny las, a w jego głębi jakiś duży obiekt stworzony przez ludzi, mnóstwo ich się tam kręciło, niektórzy w białych fartuchach, inni ubrani względnie ,,normalnie", lecz z metalowymi kończynami. Postanowiłem się do nich zbliżyć, gdy mnie zauważyli nie wykazywali żadnych wrogich zamiarów, z czasem coraz odważniej się do nich zbliżałem, byłem coraz pewniejszy. Zawsze gdy do nich chodziłem Charme zostawała w lesie, była nie ufna, ale mówiła, że nie wydają jej się niebezpieczny. W końcu zacząłem dawać im się dotykać, głaskali mnie, bawili się ze mną. Polubiłem to miejsce, chciałem tam zostać. Na skraju lasu były tory, często przez nie przechodziłem, aby zrywać kwiaty wiśni dla Charme, które rosły po drugiej stronie. Pewnego dnia nie wróciłem z kwiatami, nie poszedłem również do ludzi, tego dna wydarzył się wypadek. Kiedy przechodziłem przez tory nie zauważyłem nadjeżdżającej maszyny, kiedy usłyszałem hałas zacząłem uciekać, ale potknąłem się i moja lewa tylna noga została wciągnięta między tory a maszynę, została kompletnie pokiereszowana, leżałem tam nawet sam nie wiem ile, czując przeszywający ból, ale nadal byłem pełen nadziei, chciałem iść dalej, zanieść Charme kwiaty, iść do moich ludzkich przyjaciół. W końcu zasnąłem... Gdy się obudziłem byłem na terenie ludzkiego obiektu w lesie, leżałem, nade mną stało kilka osób w fartuchach. Nie czułem już bólu , podniosłem łeb, moja noga była, mogłem nią poruszać, ale była inna, metalowa. Spędziłem na terenie obiektu kilka miesięcy. Moja sprawność wróciła do stanu jak sprzed wypadku, a z czasem moja noga zaczęła wyglądać jak wcześniej. Któregoś dnia ludzie, którzy się mną opiekowali wyprowadzili mnie do lasu i zaczęli wyganiać, nie wiedziałem o co im chodzi, w końcu jednak zacząłem biec. W lesie odnalazłem Charme, bardzo się martwiła. Uznałem, że nie możemy tu dłużej zostać, ruszyliśmy dalej... C.D.N.
KONTAKT: Ola009m

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz