poniedziałek, 10 października 2016

Od Death Angel do Mariki

Biegłam po górce, chciałam wbiec na szczyt, by ćwiczyć formę. Oczywiście, po chwilce byłam już na szczycie niewielkiego wzgórza. Po  drugiej stronie szczytu, stał jakiś koń. Podeszłam bliżej.
- "Może choć z kimś zacznę przyjaźnie" - pomyślałam. - Ymm, jestem Death Angel.
Koń zwrócił się do mnie, teraz byłam już pewna, że stała przede mną klacz.
- Marika - powiedziała.
Pokiwałam głową. Słyszałam już co nieco o tej klaczy.
- Death Angel?
- Taak?
- No, czemu się tak nazywasz? - spytała wahając się.
- "Nie ukrywaj, i tak się dowie" - myślałam. - No bo... bo diabłem jestem.
Marika uniosła brew. Westchnęłam. 

Marika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz