piątek, 7 października 2016

Od Galanta CD Veny

- Hej. -Zdyszana, siwa klacz zwróciła się do Veny, po czym spojrzała na mnie badawczo.
- Co Ci się znowu stało? - Zapytała nieco skonsternowana Vena.
- Kto to? - Wskazała na mnie. Vena już chciała zacząć wyjaśniać, kiedy szybko dałem odpowiedź siwej, bodajże Marice.
- Galant jestem. - Powiedziałem gładko i dodałem po chwili. - Nowy mieszkaniec tego pięknego miejsca. - Marika uśmiechnęła się sympatycznie. 
- Witamy! - Posłała mi przyjemne spojrzenie.
- Nadal nie wiemy co Ci się stało. - Vena ponowiła pytanie.
- Nie uwierzysz! - Zareagowała tak, jakby właśnie przypomniała sobie, że porwali ją kosmici. - Lód!
- Jaki znowu lód? - Zdziwiła się łaciata klacz. Zaczęło mi coś dzwonić, tylko wtedy jeszcze nie za bardzo wiedziałem w którym kościele.
- No na jeziorze, zamarzło. - W tym właśnie momencie zorientowałem się, że najprawdopodobniej to moje dzieło. No tak, przecież przechodziłem z Charme przez jezioro. Obie klacze dyskutowały energicznie.
- Emm... - wtrąciłem się. - To... moja sprawka. - Speszyłem się lekko. Klacze spojrzały na mnie pytająco. - To moja moc, zresztą... -  Po tych słowach przemieniłem się. Moje oczy i kopyta rozjaśniły się, przy łopatkach pojawiły mocne skrzydła, a na łbie wyrósł lśniący róg. Emanowałam śnieżnobiałym światłem. Wzrok moich rozmówczyń lustrował mnie uważnie. Uśmiechnąłem się miło, podszedłem do pobliskiego drzewa zostawiając za sobą miękki, biały puch i stuknąłem w nie kopytem, kora w tym miejscu pokryła się lodem. 
- Widzicie? - Mówiłem spokojnie wpatrując się uważnie to na Marikę, to na Venę

Vena? Maika?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz