piątek, 21 października 2016

Od Death Angel CD Galanta

Rozglądałam się niespokojnie. Czułam na sobie czyjś wzrok, ale nikogo nie zauważyłam.
- "Zwidy".. - pomyślałam, choć byłam pewna, że ktoś mnie obserwuje.
Wzruszyłam 'ramionami' i potruchtałam w stronę lasu. Usłyszałam łamanie gałązek. Ruszyłam pewniej przed siebie. I wpadłam na.... Galanta. Stał przede mną niepewnie. Nie wiedział co zrobię.
Z dezaprobatą pokiwałam głową i westchnęłam z politowaniem.
- Galant...
- Death....
Ogier wydawał się zakłopotany. Uśmiechnęłam się pobłażliwie.
- Chodź - rzuciłam. - Pokażę ci coś.
Zaintrygowany koń ruszył za mną. Poszłam do Mrocznego Zagajnika. Galant uniósł brew.
- Po co.... mnie tu zaprowadziłaś?
- Sza! - powiedziałam, a samiec niechętnie zamilkł.
Gdy przeszliśmy przez ów teren spokojnie wytłumaczyłam.
- Bo to droga do pięknego miejsca. Kazałam ci być cicho, bo tam grasują różne stwory, najczęściej żądne naszej śmierci i krwi.
Wybałuszył oczy, a ja bez słowa poszłam dalej. Po chwili zrównał się ze mną.
Poszliśmy na plażę, ale rzadko odwiedzaną drogą.

Galant? NIE oznaczało żartobliwy charakter pożegnania, nic złośliwego... Taka jest Death. Szkoda, że masz problemy rodzinne; współczuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz