sobota, 22 października 2016

Od Mariki CD. Death Angel



Byłyśmy już prawie przy wejściu.
- Pospolite. Jako morderczyni. Znaczy… Dowódca morderców. Domyślam się, że jesteś pod moją „władzą”? – zaśmiałam się.
Szybko kiwnęła głową i zmierzyła mnie wzrokiem.
- Nie wyglądasz na mordercę. Wyglądasz na… na…
- Chodzący szkielet? To nie jest tak…  Mam silną wolę i „przyzwyczaiłam się” już do bólu. – zrobiłam przerwę i zaśmiałam się. – Nigdy nie chciałam być strategiem, szamanem bo chciałam walczyć. Wojownikiem nie; bo w 5 minut polegnę, obrońcą; nie widzę się w tej roli. Obrońcy idą na pierwszy ogień i to dla nich spore ryzyko. Nie atakujący bo nikogo nawet nie dam rady dzióbnąć, nie zwiadowcą, nie szpiegiem… Nie… Może i medykiem mogłabym być lecz…
Zamilkłam. To już Martwe Ziemie. Angel uśmiechnęła się. Ruszyłyśmy.
Zawiał lodowaty i ponury wiatr.  Z głębi lasu wydostał się ryk. Klacz drgnęła. Ja też. W końcu gdy tu przychodziła, nie była sobą.
- Tchórz Cię obleciał? – spytałam roześmiana.
- Nie…? – zdziwiła się.
Patrząc na Death miałam wrażenie, że ma to miejsce głęboko gdzieś. Jakby szła bo musiała. Tak jakby zaraz znów miała zamienić się w demona. Dlaczego? Nagle jakiś czarny cień przemknął przed nami.
- Motylek! – zachichotałam i dodałam. – Rozluźnij się! Potraktuj to jak zabawę.
Nie odezwała się. Zamiast tego posłała mi spojrzenie pogardy.
- Ja wiem, że nie jesteś diabłem. Jesteś zbłąkaną duszą, która pragnie być wolna ale nie potrafi. Ty nie jesteś tym za kogo się uważasz. Pofruń!
Popatrzyła na mnie jak na wariata ale coś ją ruszyło.


Death Angel?BW:W

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz