sobota, 8 października 2016

Od Mariki CD Galant/Vena



Podbiegli do mnie. Szybko wstałam. Ale wstyd!  
- Co się stało? – usłyszałam znajomy głos.
W klaczy rozpoznałam Venę a ogiera… nie znałam. Vena westchnęła gdy zobaczyła mnie przemokniętą i zmarzniętą. Była przyzwyczajona, natomiast ogier wlepił gały w moją przyozdobione w lód sierść.
- To co zwykle. Kto to? – spytałam.
- Nowy, Galant. – przedstawiła go klacz.
- Mari. – mruknęłam i zaczęłam swoje mądrości. -Zatłukę debila, który zamroził jezioro! Zatłukę, zabiję i rozgniotę!
Galant  chciał coś powiedzieć ale przerwano mu. Zaczerwienił się i przez chwilę kopał kopytem w piasku. Wyglądał na zestresowanego.
- Hm?! – zdziwiła się Vena.
- No całe jezioro w lodzie! Lód!
- W taki ciepły dzień jak dziś?
- Choć, pokażę ci. – krzyknęłam i pokłusowałam w stronę wody.
Oni za mną.
- Rozszarpię GO! – wrzasnęłam i kichnęłam. – Ech! Czy ja nigdy nie zaznam spokoju…?
Galant stał i wpatrywał się w ziemię.
- A co z tobą?- zaśmiałam się.
- Bo wiesz… - zaczął ogier.
- Ja nic nie wiem! – przerwałam mu.
Na ziemi, przy kopytach nowego pojawił się szron.
- Ty… i lód? – popatrzyłam na niego wielkimi oczami.
Pokiwał głową. Zaczęłam znów kichać. No i piknie! Zimę przesiedzę na antybiotykach z pokrzyw Veny! W mych oczach zapalił się ogień. Zabić, rozpruć, odjeb*ć  mordę a może spalić go na stosie? Stawia mnie na trudnym dylemacie! Wobec tego wszystko razem (taka kara)!
Galant? Vena? Życie polega na podejmowaniu decyzji! (przepraszam, że znów seria dialogowa )


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz