sobota, 29 października 2016

Od Rose C.D. Caleba

Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu. Nikt nie odważył się zakłócić ciszy panującej w tak zwanym Wąwozie Róż. Znajdował się on poza terenami Kings of the Hill. Drogę do niego znał jedynie Hodge. Późno w nocy dotarliśmy do jaskiń, idealnych na nocleg. Wszyscy byli wykończeni i nie było nawet mowy o omówieniu planu na jutrzejszy dzień.
***
Obudziły mnie promienie słońca. A ponieważ nikt inny jeszcze nie wstał to powoli udałam sie nad rzeczkę płynącą po jednej z stron wąwozu. Zaczęłam krytycznie spoglądać na swoje odbicie w tafli wody. Byłam zwykłą, nic nie znaczącą klaczą. Nikt mnie nie lubił, a pozatym nie miałam szans na szczęście, głównie z powodu ojca. Westchnęłam i zaczęłam pić wodę. Nagle obok mnie jakby spod ziemi wyrósł Caleb.
-O czym tak myślisz? - rzucił.
-O niczym. A zresztą... To nie twoje problemy i nie będę cie nimi przygniatać dla mojego własnego, lepszego samopoczucia, Caleb - westchnęłam.
Miałam ochotę po prostu odejść. Jednak coś mnie trzymało przy tym ogierze. Coś przez co nie mogłam odejść tak po prostu i bez porzegnania. Milczenie przerwała Silver która podeszła do nas.
-Dziś ruszamy w stronę gór Niedźwiedziozębnych - uśmiechnęła się.
Pokiwałam powoli łbem i wróciłam do naszego obozowiska. Reszta - w tym Bunny - także sie obudziła. Po chwili ruszyliśmy w dalszą drogę a ja starannie unikałam Caleba. Bałam sie tego co mi odpowie.

Caleb?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz