sobota, 14 stycznia 2017

Od Mariki CD Impuls




Szłam w milczeniu z Naix’em, Lianor i Galant’em przez ciemny las. Naszym zadaniem było zlokalizowanie stałego źródła pożywienia, bliskiego naszej “siedziby” bo jasną rzeczą było to, że demony zajęły większość terenów, które zdążyły już poznać. Nieznacznie wyprzedzałam ekspedycję, czujnym spojrzeniem analizowałam położenie.
-Czy mamy w ogóle jeszcze jakieś szanse na normalne życie? - spytał cicho Galant. - Po co to robimy?
Odwróciłam się napięcie i spojrzałam z bólem na ogiera. Właściwie to nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Nie mamy żadnych szans, jesteśmy zdani tylko na siebie. Robimy to dla tych, którzy już robić tego nie mogą. - powiedziałam poważnie.
Nagle coś runęło na wilgotną trawę. Zatrzymaliśmy się a nasz wzrok powędrował za drzewa, na oświeconą światłem księżyca łąkę. Pomiędzy uschniętymi drzewami dostrzegłam kontur obcego. Leżał bezwładnie na ziemi, niczym nocna zmora lecz takową najwyraźniej nie był. Na łące zawiał zimny wiatr. Skorzystałam z okazji i zamknęłam oczy. Poczułam jego delikatność, powagę i zaczęłam nim kierować. „Udałam się” powiewem wiatru nad ciało nieznajomego, okryłam go i poczułam jego ciepło. Oddech szybki, nierównomierny. Klatka powoli przestaje się unosić. Wsłuchałam się w niemożliwie ciche szepty łakomej krwi. Serce zahamowało z nagła a me powieki odsłoniły moje powiększone źrenice.
-On umiera. - szepnęłam.
- Co chcesz zrobić? - zapytała Lianor.
Zastanowiłam się.
-Pomóc mu. - odrzekłam. - Zawróćcie, dziś już nic tutaj nie znajdziemy. Nie zajmie mi to długo, dogonię was.
Kiwnęli łbami i obrócili się w stronę lasu a ja zbliżyłam się ostrożnie do postaci. Poczułam jak zalewa mnie znajoma energia.
Impuls? Niewiele rozwinęłam, może co nieco uda mi się następnym razem :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz