poniedziałek, 2 stycznia 2017

Od Phanthom'a cd. Veny ~Event

Długo z nią rozmawiałem. Praktycznie do świtu, no prawie. Wróciliśmy do obozu dwie godziny przed, abyśmy mogli się trochę przespać. Nie wiem ile spałem, ale obudziły mnie głośne rżenie koni, stukot kopyt i krzyk. Otworzyłem oczy i podniosłem łeb. Vena dalej spała w tym samym boksie, ale tak samo ja ja, usłyszała cały harmider. Zacząłem się rozglądać, albo chociaż znaleźć szparę, przez którą mógłbym zobaczyć, co się działo. Ale nie udało mi się.
- Dlaczego masz rozwiązane skrzydła? - zapytała klacz. Spojrzałem w jej kierunku, a następnie na skrzydła. Czyli to nie był sen. Machnąłem nimi raz, dwa razy, a potem znowu spojrzałem na nią.
- Pewnie przegryzłem w nocy - wymyśliłem wymówkę, chociaż na pewno w to nie uwierzyła. Po za tym widziałem jej wzrok, który szukał tych cholernych lin. Nie było ich tu, ale nie zdążyła zadać mi już nowego pytania, ponieważ ktoś wbiegł do nas. Był to potężny ogier, pierwszy raz go widziałem.
- Chodźcie - mruknął otwierając nam drzwi do boksu. Bez żadnych ogródek przeszliśmy przez próg i podążyliśmy ku wyjściu. - Ty! - krzyknął do mnie, za nim wyszedłem. - Czemu nie masz związanych skrzydeł? - jego głos był złowrogi, ale ja nie odpowiedział. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej. Nie zaczepił mnie, bo nie mógł. Zaraz okrążyło nas paręnaście koni. Zbliżyliśmy się do siebie z Ven'ą, po czym oglądaliśmy się po wszystkich pyskach. Gdy udało mi się znaleźć twarz klaczy, której imienia dalej nie znałem, uśmiechnąłem się delikatnie, ale tak, żeby nikt nie zauważył. Po chwili okrąg się otworzył i wpuścił w nasza stronę swego wodza, młodą klaczkę oraz Dracona. Tak szybko? Posłałem znaczące spojrzenie ku czarnej pegazicy, ale ona się gdzieś skryła w tłumie.

<Vena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz