niedziela, 29 stycznia 2017

Od Soll CD Dankan

Wleciałam czym prędzej do lasu niszcząc przy tym niektóre gąszcza. Im dalej leciałam tym czułam, że dźwięk jest coraz to bliżej. Usłyszałam przeraźliwe rżenie konia oraz dziwne, mocne tupanie o ziemię. Zwolniłam tępa i cicho przemieszczałam się między gałęziami. Dostrzegłam zwalone drzewo, a następnie szamoczącą się pod jego ciężarem postać. Nie musiałam się długo zastanawiać, że to koń. Koń, który wydał mi się niezwykle znajomy. Ten kolor, skrzydła i przebiegłe oczy... to przecież Dankan! Konar drzewa przygniótł go do ziemi i nie mógł się ruszyć. Pędem zmierzyłam ku niemu niczym czarna chmara. Wzniosłam się ponad pniem, po czym z łatwością go zniszczyłam; pozostały niewielkie gałęzie oraz trociny drzewne, które poleciały na wszystkie strony. Ogier leżał umęczony i poraniony na ziemi. Zmieniłam się w konia i podeszłam do niego; spojrzał na mnie z (chyba) wdzięcznością. Dopiero teraz zobaczyłam dalej w lesie, że ku nam zmierza niejaki wielki troll.
- Uważaj! - zdążył wykrzyknąć Dankan.
Ziemia zaczęła się trząć, a potwór był coraz bliżej. Nie mogłam tak stać i się patrzeć; musiałam użyć swej mocy do czegoś innego...
Przemieniłam się w obskurusa i pędem wleciałam w trolla; upadł bezwładnie jak popada drzewo. Jednak nie na długo. Podniósł się i próbował dosięgnąć. Bezskutecznie; umykałam mu jak mały ptaszek. Był zezłoszczony.
- Odejdź od niego! Niech ciebie nie widzę na terenach stada! - ozwałam się szybko.
Zaczęłam otaczać trolla; nie miał jak wyjść. Pętla całkowicie go otoczyła. Po chwili upadł w morderczym uścisku; niczym chmara zaczęłam się przylepiać do jego ciała. Siłą mogę uznać, że wyssałam z niego życie... Po chwili trolla już nie było; niczym rozsypał się na proch, który porwał wiatr.
Wzniosłam się szybkim ruchem w powietrze, następnie upadłam na ziemię robiąc dziurę. Sama z siebie zmieniłam się w konia. Padłam umęczona...

Dankan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz