piątek, 27 stycznia 2017

Od Mariki CD Impuls

Pobiegłam za zanikającym dymkiem jednak ten zginął mi z oczu.
-Zaczekaj! - krzyknęłam za ogierem.
Żadnej odpowiedzi… A więc zostałam znów sama. Szybko zorientowałam się gdzie jestem. Biorąc pod uwagę skalę zniszczeń i tysiące zmiażdżonych kości umarłych stworzonek znajduję się gdzieś przy granicy Sunny Forest, nieopodal Martwych Ziem. Idąc na wschód powinnam natknąć się na ogromną przepaść, słusznie nazwaną Otchłanią Wojny. Po drugiej stronie przepaści demony rozbiły swój tymczasowy obóz aby w razie czego skryć się w mroku Martwych Ziem i zregenerować moce w Mrocznym Zagajniku. Czy Impuls czmychnął w kierunku siedziby Death’a? Dlaczego MY go mamy potrzebować? Kim jest? I… Czy kłamie? Ruszyłam przed siebie, w kierunku obozu bestii w nadziei, że odnajdę odpowiedzi na swoje pytania. Wiał zimny wiatr. Wyrzucał niewidzialną dłonią w górę biały puch tworząc niezwykły widok. Tym samym zdejmował z ziemi miękki płaszcz odkrywając wszystko co ukryła zima. Nagle mój wzrok zatrzymał się na połyskującym w świetle księżyca przedmiocie. Podeszłam bliżej aby go obejrzeć. Okazało się, że jest nim niewielki amulet o nieznanych mi dotąd znakach. Coś zaszeleściło w krzakach. Z ciemności wyłoniły się chytre, małe oczka a za nimi parszywe wilczysko o pozornie mizernej posturze.
-Witaj… - zacharczał potwór i przybrał postać konia. - Dawno się nie widzieliśmy… Tęskniłem.
-Czy my się znamy? - spytałam go spokojnie.
Samiec nie był młody ale też nie za stary gdyż wydawał się wysportowany co stwierdziłam po jego lekkich i płynnych ruchach.
W odpowiedzi na moje pytanie zaśmiał się nieszczerze.
-Oczywiście. Byłabyś moja gdyby nie wasza nic nie warta armia i ta wojna, która nie mogła skończyć się inaczej. Byłabyś cała moja i do mojej dyspozycji. Widzę jednak, że zmieniłaś się ale i tak cię poznałem. - rzekł szczerząc kły.
Podszedł bliżej i wyszeptał mi do ucha:
-Takich jak ty nie zapomina się łatwo nawet jeśli zmieniają ciało.  
I stało się jasne kim był. Czyżby ciąg dalszy przygód z Angel? Nie… Straciłam już nadzieję, że się jeszcze kiedyś pojawi. Nie zobaczyłam jej odkąd uciekłam z lochów. Ani jej, ani jej dziecka. Czy ją zabili? Byłoby to możliwe gdyby nie to, że nosiła JEGO dziecię. A może zabiło ją cierpienie? Spojrzałam z odrazą na nowo przybyłego
-Odejdź! - krzyknęłam.
Hm… Robię się chyba za bardzo wybuchowa i emocjonalna. Trzeba będzie popracować nad tym!
-Widzę, że znalazłaś interesującą rzecz… - ogier zignorował mój rozkaz. - Poszczęściło mi się; nie dość, że odzyskałem ten piękny medalion to jeszcze dostałem na własność pewną… Pewną klacz.
Popchnął mnie na ziemię i już otworzył usta aby wypowiedzieć zaklęcie gdy…
-Zostaw ją. - rozległ się spokojny głos, który już gdzieś słyszałam.
Impuls wrócił.

Impuls? Brakimus wenustotalimus 😂😂😂

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz