poniedziałek, 14 listopada 2016

Od Hypnotic C.D. Charriota

-Wysil sie kto? - zapytałam patrząc na samotnie stojącego, srokatego konia.
-Nie ważne - odparł wymijająco - Kim jesteś? - zapytał.
-W takim razie uważam że to także powinno być nie ważne - odparłam.
Westchnął, jakby był zmęczony życiem. Zmęczony tymi wszystkimi sytuacjami. Więc postanowiłam sie cofnąć w czasie w jego życiu.

***
Rozmawiał z jakąś klaczą. Dzięki temu już znałam jego imię - Charriot. Szukałam dalej. Czy należy do jakiegoś stada, kim jest. Wszystko miałam podane jak na tacy. A wystarczyło trochę cofnąć sie w czasie. Jednak coś mnie zaniepokoiło. Nie umiem teraz stwierdzić co.... A jednak.

***
-Serio? To tak sie bawimy? - powiedział - Czemu uważasz że to nie jest ważne?
-To samo pytanie mogłabym zadać tobie - stwierdziłam - Nazywam sie Hypnotic. Nie należysz do żadnego stada, co Charriocie?
Na chwilę zamilkł. Jak zawsze. Wszyscy myślą że mam telepatię, a jednak. Władam czasem. Unisołam pytająco 'brew'.
-No nie. Raczej nie - odpowiedział już nie tak pewnie.
Zaśmiałam sie cicho.
-A kim była tamta klacz? Przyszła z zaświatów? Nazwała cie synem - uśmiechnęłam sie szyderczo.
Na moment zastanawiał sie o co może mi chodzić. Ja walczyłam z poczuciem winy, że grzebałaś mu w życiu i wspomnieniach. Musiałam sie ich pozbyć zanim mu powiem skąd to wiem. Bo potem zrobiła bym sie bardzo... Troskliwa.
-Skąd o tym wiesz? - zadał kolejne pytanie.
-Na litość Boską! Jeszcze nie skumałeś że cofnęłam sie w czasie do twojej historii? - mruknęłam.
Udawałam, że niby wielce znudzona wzdycham i już miałam odejść gdy usłyszałam szelest. Po chwili coś wciągnęło mnie i ogiera w krzaki. Porywaczem okazała sie być biało-brązowa pegazica w płaszczu. Potem uderzyłam łbem o skałę i straciłam przytomność.

***
Obudziłam sie w obszernej sali. Obok leżał Charriot. Miał chyba złamaną nogę. Czułam sie jakbym leciała i równocześnie spadała w dół. No i jeszcze ten okropny ból... Miałam ochotę zmymiotować. Zasnąć jeszcze raz. Tylko że tym razem na dłużej. Właśnie wtedy kiedy do sali wszedła ta sama pegazica, obudził sie mój towarzysz.
-Nie śpicie już, to miło. Jestem Vena - uśmiechnęła sie.
Nie chciałam by sie uśmiechała. Chciałam sie dowiedzieć czemu tu jestem i po co nas uprowadziła. Czy jest sadystką? Już jej nie ufałam.

Charriot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz