środa, 2 listopada 2016

Od Cole'a CD opowiadania Mariki

- A może ty jesteś z tym wypadkiem jakoś związany? – powiedziała nie mniej pewnie.
Odwróciłem się nagle. Przegięła.

Dla wszystkich jestem tylko dowódcą, ostatnim na posterunku. Nie oczekuję współczucia ani wsparcia. A tym bardziej od takiej jak ona. Z niewyparzonym jęzorem. Marika stała i wpatrywała się z iskrą kpiny. Wiedziała, że coś we mnie pękło.
Czułem się teraz jakby moje, już i tak, szklane serce, rozpadło się na tysiąc drobnych kawałeczków. Ostatni raz spojrzałem na siwą klacz z góry. Odbiłem się od podłoża i rozpostarłem swoje czarno niebieskie skrzydła i odleciałem gdzieś daleko. Tysiąc kawałeczków mojego serca pobrzękiwało mi w piersi.
I kto się śmieje ostatni?
Pomyślałem z drwiną. Tak myśli kierowałem do tej klaczy co została na dole.
Chmury w dali nie zwiastowały dobrej pogody. Będzie ulewa jak nic. A może nawet i burza?  Uśmiechnąłem się pod nosem. Leciałem w sam środek tej zapapranej pogody.

Marika? Brak weny xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz