wtorek, 15 listopada 2016

Od Hypnotic C.D. Charriota

- Wasza medyczka.... No jasne - mruknęłam.
Nadal miałam przed oczami gwiazdy i spadałam w dół.
-Sarkazm to dobry znak - Vena posłała mi kolejny uśmiech.
Przewróciłam oczami, choć kosztowało mnie to dużo bólu. Syknęłam. Chciałam by Mara była tu ze mną. Lub Halt. I żeby mi pomógł bo w końcu tu należał. I nagle wpadłam na pewien ciekawy pomysł. Może Vena go znała? Albo ktoś inny? Wątpię żeby zapomnieli o swoim szamanie. Uśmiechnęłam sie pod nosem. Czemu by nie? Raczej mnie nie zabiją za takie pytanie.
- A znaliście może.... Halt'a? Był u was szamanem? - powiedziałam.
Vena na chwilę zatrzymała się w pół ruchu. A akurat miała już wyjść z obszernej sali. Uznajmy ją za salę szpitalną. Klacz zamknęła drzwi i z powrotem do nas podeszła. Spojrzała na mnie i dla odmiany zasępiła się.
-On utonął. I tym obraził bogów, a oni skazali go na 300 tysięcy lat powolnej choroby. Obraził swego dziadka - Edena - odparła klacz.
Uśmiechnęłam sie pod nosem.
-Był moim nauczycielem. Pomagał mi gdy zostawiono mnie w lesie - powiedziałam na szybko wymyślając że mnie zostawiono.
Nie chciałam od razu wyjawiać Charriot'owi, że chyba go znam. A nawet na pewno. Jednak co jeśli potem nasze drogi sie rozejdą, a on nie będzie znał prawdy? On także był wtedy młody, a ja sie zmieniłam. Vena uniosła brew.
-Serio? - zapytała.
Kiwnęłam łbem. Czyli go znała. I to nawet bardzo dobrze. Do sali wkroczyła jeszcze klacz z rogami jak u jelenia, biała pegazica, oraz czarny pegaz.
-Możesz już iść, Veno - powiedział.
Klacz szybko szepnęła mu coś na ucho i zniknęła za drzwiami. Biała klacz podeszła do Charriot'a i opatrzyła mu porządnie, nogę. Natomiast druga klacz została z tyłu.
-Witajcie. Jestem Cole, przywódca Kings of the Hill. A to jest Marina, medyczka, i Isleen, szamanka - powiedział - Słyszałem, że ty znałaś Halt'a?
Przytaknęłam.
-Był oddanym szamanem - stwierdził Cole.
Marina uśmiechnęła sie a Isleen pewnie go nie znała.
 Charriot?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz