sobota, 12 listopada 2016

Od Mariki CD Death Angel



Odzyskałam świadomość lecz nadal czułam, że coś ściska mnie w środku. Angel odciągnęła mnie od tego diabła aczkolwiek ulgę poczułam dopiero w spiżarni. W pomieszczeniu unosił się zapach marchwi, starego mleka a w rogu stały beczki z wodą ale zdecydowanie dominował smród padliny, trupów oraz skrzepniętej krwi.
- I co teraz? - spytałam spokojnie.
Death wzruszyła "ramionami".
Nagle usłyszałam warczenie. Nie... Bardziej... Oddech? Westchnienie? Spojrzałyśmy na siebie. Demon?!
- Wiem kto to! - zawołała i wybiegała. Ja za nią.
W oddali zobaczyłam skrzydlatego lisa.
- To Demo. - wyjaśniła Angel. - Mój towarzysz.
Zdyszany lis dobiegł do kopyt klaczy i podając jej pogiętą kartkę rzekł:
- Gdzieś była tak długo?
Samiec nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Zresztą trudno się dziwić; to towarzysz Death.
Klacz odebrała kartkę i zaczęła czytać.
"Mam w zasięgu kopyta bliską, zarówno mnie jak i tobie osobę. Zmiażdżę GO jak i ciebie jeśli się nie stawisz się u mnie NATYCHMIAST!
Twój Pan i Władca; Death"
- Skąd to masz?! - zapytała.
- Złapali mnie przy granicy. Myślałem, że mnie zabijają lecz nie, wręczyli oto tę wiadomość i kazali ci ją przekazać. – mówił Demo ciągle jeszcze dysząc. – Chodzi o Cole’go?
Angel kiwnęła nerwowo łbem. Wytrzeszczyłam oczy. Są razem? Nie miałam żadnych już wątpliwości gdy spojrzałam na nią. W jej oczach kryło się przerażenie, odwaga i miłość.
Death Angel?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz