piątek, 29 lipca 2016

Od Liama do Mariny

Poranne, świerze powietrze przedarło się do mojej jaskini. Ciepłe promienie słońca grzały mi w mój jeszcze zaspany pysk.
Otworzyłem zaspane oczy. Wyszedłem przed jaskinię. Na drzewie nieopodal zauważyłem wiewiórkę, która szybko czmychnęła na kolejne korony drzew. W oddali zauważyłem coś na rodzaj sylwetki konia, a nawet pegaza. Śnieżnobiała sierść. Postanowiłem podejść bliżej.

Okazało się, że miałem dobre przeczucie. Była to klacz pegaza. Pasła się na łące nieopodal lasu. Stępem podszedłem do samicy. Chyba nie należała do stada.
- Cześć- przywitałem się i uśmiechnąłem
Klacz podniosła głowę, leniwie przeżywając jeszcze resztki soczystej, zielonej trawy.
<Marina? Sorki, że krótkie :/ problemyz netem XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz