środa, 24 sierpnia 2016

Od Death Angel CD Cole'a

- Co? Szukasz czegoś? Akurat u mnie!? - spytałam chamsko.
Zastanawiałam się już od jakiegoś czasu, czy to nie moja, ofiara, bowiem ujrzałam sylwetkę konia wcześniej.....
Jednak to nie była ów klacz.
To był ogier. A na dodatek pegaz.
Ja natomiast ścigałam nie pegaza, tylko konia.
- "To przecież ja. Tak normalnie się zachowuje" - powiedziałam sobie w duchu, bo coś mnie drażniło.
Ogier zbierał myśli, by coś powiedzieć.
Ja w tym czasie odwróciłam się od niego, by spojrzeć na słońce. Tak średnio je lubiłam, było według mnie za jasne, ale widok piękny. Rozpoczynał się wieczór, więc niebo byłą już w niektórych miejscach fioletowe lub czerwonawe.
- Nie - rzekł spokojnie. - Niczego nie szukam. Tym bardziej u ciebie.
Prychnęłam lekceważąco.
- Myślałem, że jesteś jednym z koni z mojego stada - kontynuował. - Nie chciałem cię zdenerwować... eee...
- Death Angel.
- Tak... Nie chciałem cię zdenerwować Angel.
- Nie mów tak do mnie! - wrzasnęłam. - Echmm, to znaczy nikt tak do mnie nie mówi, bo nie jestem aniołem, tylko... - urwałam, bo miałam nadzieję, że wie, co mam na myśli.
Jednak były to płonne nadzieje.
- Tylko? - spytał. Chyba wiedział o co chodzi, ale chciał się upewnić.
- Tylko diabłem. Dokładniej mówiąc, pegazem, który co noc, staje się diabłem.
Powoli pokiwał głową.

Cole?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz