poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Od Mariny CD opowiadania Liama

- To jak? Zostajesz? Czy oprowadzić cię po terenach? - zapytał Liam uśmiechając się. Rozejrzałam się dookoła. Niedaleko nas na łące pasły się jakieś konie. Żuły spokojnie trawę wygrzewając się przy tym w południowym słońcu. Jednak to nie one przykuły moją uwagę. Nieco dalej, ukryty w cieniu lasu stał niezwykle postawny, umięśniony i dumny ogier. Jeszcze nigdy nie widziałam tak wysokiego konia. Miał czarną sierść ze znamionami, które kształtem przypominały błyskawice, długie, silne nogi oraz przede wszystkim niesamowite błękitne oczy ukryte pod gęstą grzywą o kolorze ciemnym jak węgiel. Z trudem oderwałam wzrok od ogiera i przypomniałam sobie, że Liam czeka na odpowiedź.
- Dziękuję, ale chyba tu zostanę. Chciałabym poznać więcej członków stada. - powiedziałam, po czym pożegnałam się z Liamem i z bijącym sercem ruszyłam w kierunku czarnego ogiera.
- Cześć, jestem Marina. - przedstawiłam się, uśmiechając się wesoło.
- Lorgan. - odpowiedział uprzejmie, choć z pewnym dystansem.
- Miło mi cię poznać. Wiesz, jestem tu nowa i nie znam jeszcze okolic, może chciałbyś się ze mną wybrać na spacer po lesie? Oczywiście jeżeli masz na to ochotę, nie chcę się narzucać, ale byłoby ekstra, gdybyśmy się przeszli, bo bardzo mi na tym zależy i... - przerwałam, aby złapać oddech. Wiedziałam, że plotę bez sensu, ale nie mogłam nic na to poradzić. To nie moja wina, że tak na mnie działał. Na szczęście Lorgan tylko bardzo, bardzo delikatnie uśmiechnął się z rozbawienia i po chwili zastanowienia kiwnął łbem. Uradowana podskoczyłam wesoło i razem z Lorganem weszliśmy do lasu. Gdy tylko weszliśmy między drzewa otoczyło nas przyjemne świeże powietrze. Westchnęłam głęboko rozkoszując się tą odmianą od ciągłej duchoty i skwaru. Las działał na mnie wyjątkowo odprężająco. Nic nie uspokaja tak bardzo jak cichy szum zielonych, połyskujących w słońcu liści i świergot ptaków. Zerknęłam na Lorgana zastanawiając się czy czuje to samo, jednak jego wyraz "twarzy" pozostawał nieodgadniony. Przez jakiś czas szliśmy w milczeniu, w końcu jednak postanowiłam go zagadać.
- Hmm, może opowiedziałbyś mi coś o sobie? Jak tu trafiłeś i tak dalej... - zapytałam. Przez ułamek sekundy odniosłam wrażenie, że przez jego oczy przemknął cień, trwało to jednak tak krótko, że zapewne tylko mi się przewidziało.
- To dłuższa historia. - odrzekł po chwili.
- W takim razie opowiedz mi o swojej przyszłości. - zaproponowałam uśmiechając się zachęcająco. Ogier westchnął i zamyślił się. W końcu odpowiedział:
- Muszę wyruszyć daleko na północ. Powiedzmy, że mam pewne niewyrównane rachunki...
- Super! - krzyknęłam po chwili . - jestem świetna w rachunkach. Bezbłędnie mnożę do stu, a czasami nawet dzielę. - zażartowałam. Ogier zaśmiał się, dzięki czemu od razu zniknęło między nami napięcie. Bardzo chciałam poznać go bliżej, spędzić z nim więcej czasu. Ośmielona rzekłam więc:
- Słuchaj, tak na poważnie... co ty na to, żebym wyruszyła z tobą? - zapytałam - na pewno nie będę ci przeszkadzać, uwielbiam przygody, tak poza tym chętnie pomogę ci, jeśli wpadniesz w tarapaty. - dodałam. Po chwili wydającej się wiecznością, Lorgan odpowiedział:


<Lorgan? Zgódź się c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz